Dagny, ciemnowłosa Norweżka, która pod koniec XIX wieku zawojowała swoją błyskotliwością, urodą i kochliwością niejednego zdolnego – a to dramatopisarza Strindberga, a to malarza Muncha – trafiła w końcu na miłość swojego życia. Miłość destrukcyjną, miłość skazaną na cierpienie, wyrzeczenia, złość i rozczarowanie. Ale dzięki temu miłość wielką. Miłość z potencjałem kreatywnym. Taką, o której potem pisze się powieści, biografie, wiersze czy felietony. Poznaj Dagny Juel Przybyszewską.
W Hollywood nakręciliby o tym pełen przepychu kostiumowego film, gdyby Norweżka była Amerykanką. Że nie jest, wolą historie o rozwrzeszczanych druhnach i hangoverach po wieczorach kawalerskich, reaktywowanych Conanach i samochodach, które się transformują bez względu na kurs ropy. Niech żałują, bo ta historia jest wielce sensacyjna i pełna pikanterii.