Zaczęło się od wystąpienia Emmy Watson przed Zgromadzeniem Generalnym ONZ, którym młoda aktorka zainaugurowała kampanię „HeForShe”, mającą włączyć mężczyzn w walkę o równość płci. Mówiła w nim między innymi, że „feminizm jest niepopularny i niewygodny”. Szybko okazało się, że nie miała racji. Feminizm stał się aż za bardzo popularny, kolejne osoby próbują na nim „wypłynąć”.
Widmo feminizmu wkroczyło nawet na wybiegi. W finale pokazu Chanel na sezon wiosna/lato 2015 Karl Lagerfeld przewodził grupie modelek emancypatek niosących transparenty z feministycznymi hasłami. Światowe edycje prestiżowego magazynu Elle zjawisku poświęciły całe wydania specjalne i przekonywały kobiety, że tak naprawdę „wszystkie jesteśmy feministkami”.
Potrzebujesz MacBooka? Razem z ekspertami Lantre wybraliśmy maszynę dla ciebie 💻🍏👍
Również gwiazdy, zainspirowane sukcesem Watson, której wystąpienie komentowano na całym świecie, postanowiły nie zostawać w tyle i ugrać coś na feminizmie. Tak oto narodził się „popfeminizm”. Beyonce, która w swoich utworach lansuje „girl-power” i przekonuje, że to właśnie kobiety rządzą światem, napisała esej o tym, że równość płci to mit. Pisze w nim, że wszystko zależy od wzorców, które są nam wpajane od małego, a sytuacja zmieni się jeżeli nauczymy dzieci feministycznego stylu życia. Miley Cyrus, znana z kontrowersyjnych, kipiących seksem zachowań, zaszokowała wszystkich ogłaszając, że jest feministką. Powiedziała nawet, że czuje się „największą feministką na świecie, bo mówi kobietom, żeby niczego się nie bały”.
Feministki grzmią! Jak kobiety, które na koncertach i w teledyskach występują w skąpych strojach, budują popularność na pokazywaniu kobiecych atrybutów piękna, mogą głosić feministyczne hasła? Teraz nawet Madonna postanowiła odnieść się do problemu. W wywiadzie udzielonym dla „Out Magazine” powiedziała, że „kobiety nadal są najbardziej marginalizowaną grupą”. Krytykowała również fakt, że zmuszane są do określonych, stereotypowych zachowań. Zastanawia tylko czy gwiazda , o której ostatnio nie mówiło się dużo, wyraża swoje poglądy, czy po prostu wyczuła trend i chce znów zaistnieć w świadomości fanów. To drugie na pewno się jej udało, słowa prawdopodobnie nie odejdą bez echa, w końcu wszystko, co dotyczy emancypacji kobiet jest teraz na topie.