W ostatnich latach aplikacje randkowe na stałe zadomowiły się w naszych telefonach. W większości przypadków nie zagwarantowały stabilności i poczucia bezpieczeństwa – kojarzą się już raczej z rozczarowaniami i płytkim podejściem do relacji. Dlatego w 2025 roku witamy trend “meet cute”!
Wracamy zatem do korzeni. Odkładamy Tindera na bok, za to zapisujemy się na zajęcia sportowe albo garncarstwo.
Apki randkowe przeżywają kryzys
Nie można zaprzeczyć, że Tinder i tym podobne aplikacje randkowe w ostatnim czasie owiane są niezbyt sprzyjającą sławą. Znaczna część użytkowników ma w zanadrzu co najmniej kilka historii związanych z rozczarowaniami poznanymi tam ludźmi. Wiele osób korzysta z Tindera tylko po to, żeby być obleśnym creepem, inni zdradzają swoje partnerki, a jeszcze inni kłamią w opisach i zdjęciach.
Coraz więcej osób orientuje się także, że szukanie partnera za pomocą aplikacji randkowej jest trochę jak szukanie igły w stogu siana. Na jednego rozsądnego kandydata, z którym i tak może się nie udać, trzeba poznać setki tych, którzy z poczuciem bezpieczeństwa, stabilnością, a niekiedy i intelektem zbyt dużo wspólnego nie mają.
Tinder i jemu podobne aplikacje zaczęły bardziej niż poznawaniu potencjalnych partnerów służyć stymulowaniu ośrodków dopaminy oraz szukaniu nowych opcji. Nie bez powodu w psychologii pojawił się termin taki jak tinderyzacja relacji, który oznacza nieustanne poszukiwanie kogoś lepszego niż ta osoba, z którą aktualnie się spotykamy lub jesteśmy w związku.
Nic więc dziwnego, że coraz więcej użytkowników rezygnuje ze swojego uczestnictwa w tym festiwalu traum i zażenowania. Żeby nie być gołosłownym: weźmy chociażby Wielką Brytanię. Tam od maja 2023 roku z Tindera zrezygnowało aż 600 tysięcy użytkowników. W Polsce liczby te nie są aż tak duże, ale również widać zniżkowy trend, który póki co się nie zatrzymuje.
“Meet cute” – jak będziemy poznawać ludzi w 2025 roku?
Z uwagi na przebodźcowanie aplikacjami randkowymi oraz mediami społecznościowymi, osoby z pokolenia Z coraz bardziej romantyzują poznawanie ludzi w bardziej naturalnych, a niekiedy i przypadkowych sytuacjach. Meet cute zakłada poznanie potencjalnego partnera w pracy, na siłowni, na uczelni czy w bibliotece.
Choć tego rodzaju scenariusze mogą wydawać się wzięte żywcem z komedii romantycznych, to wszystko wskazuje na to, że będą zdarzać się z większym natężeniem. Przewidywania są następujące: w 2025 roku coraz więcej osób będzie zapisywać się na zajęcia sportowe czy dodatkowe kursy, być również uważniej rozglądać się w pracy za atrakcyjnymi kolegami i koleżankami.
Meet cute dla pokolenia Z jest czymś absolutnie fascynującym – przede wszystkim właśnie przez funkcjonowanie głównie w przestrzeni wirtualnej i nawiązywanie tam relacji.
Hiszpanie już spróbowali
Hiszpanie podjęli nieco abstrakcyjną próbę wprowadzenia w życie meet cute. Za sprawą zabawnego tiktoka jednej z tamtejszych influencerek setki młodych ludzi zaczęły randkować w… supermarketach pewnej znanej sieci.
Cały koncept był bardzo prosty: jeśli pomiędzy 19 a 20 w supermarkecie tej sieci wrzucisz do wózka ananasa, stajesz się automatycznie częścią rynku matrymonialnego i możesz dostać zaproszenie na randkę od innego ananasowego gracza. Wywołało to masę kontrowersji, bo choć brzmi jak żart, to Hiszpanie naprawdę zaczęli poznawać się w taki właśnie sposób, wywołując zamieszanie w supermarketach.
Świadczy to o ogromnej potrzebie młodych ludzi, by w końcu rzucić w kąt media społecznościowe oraz aplikacje randkowe i zacząć poznawać potencjalnych partnerów na żywo.
Zobacz także: Jak stworzyć dobry profil na Tinderze?