Fascynacja ludzkim ciałem na ekranie nie zawsze idzie w przyjemną stronę. Udowadniają to twórcy body horrorów, którzy próbują wywołać w widzach niesmak i obrzydzenie, poddając ciało licznym próbom, torturom czy dziwacznym przemianom.
Taka była tegoroczna Substancja. A jeśli przypadła Ci do gustu, to powinieneś zobaczyć inne filmy z tego gatunku. Zapraszamy na obrzydliwą rozrywkę nie dla każdego – strzeżcie się wy, którzy tu wchodzicie.
SKÓRA, W KTÓREJ ŻYJĘ (2011, reż. Pedro Almodovar)
Grany przez Antonio Banderasa chirurg pracuje nad stworzeniem sztucznej, syntetycznej skóry. Eksperymenty przeprowadza na osobie, którą uprzednio porywa i trzyma w swoim domu. Połączenie gatunku takiego jak body horror z wrażliwością i przewrotnością Almodovara tworzy hermetyczny, niepokojący klimat.
Jest to również znakomita opowieść o zemście oraz rodzicielskiej miłości, a jednocześnie jedno z najbardziej kultowych dzieł hiszpańskiego reżysera. Skóra, w której żyję chwyta za serce, targa za włosy po ziemi, a momentami odraża – a wszystko to stanowi doskonałą filmową mieszankę.
MIĘSO (2016, reż. Julia Ducournau)
Debiut francuskiej reżyserki, która jeszcze pojawi się w tym zestawieniu. Wegetarianka zostaje zmuszona do zjedzenia mięsa, co zamienia ją w żadną krwi bestię. Motyw prosty, ale przedstawiony za pomocą estetycznych kadrów oraz paskudnych zabaw cielesnością, co stanowi doskonały kontrast – podobnie jak w filmie Substancja.
I tak samo jak w przypadku Substancji widz otrzymuje nie tylko bezmyślne żerowanie na niepokoju, ale również ciekawą rozprawę na temat okrucieństwa ludzi wobec zwierząt, a także ludzi wobec ludzi. Obecnie jest to już znak rozpoznawczy Julii Ducournau.
DRESZCZE (1975, reż. David Cronenberg)
Nierozważny seks bywa niebezpieczny, szczególnie, kiedy w perspektywie jest zarażenie się pasożytem powodującym, że stajesz się odrażającym zombiakiem. Dreszcze to body horror z krwi i kości (sic!), który nie bierze jeńców. Po latach może straszyć kiczem, ale nadal zachwyca gęstą atmosferą i intensywnością akcji.
MUCHA (1986, reż. David Cronenberg)
Kolejny w tym zestawieniu film Cronenberga – reżysera, który może zdawać się ojcem chrzestnym gatunku body horror. Mucha opowiada o naukowcu, który na skutek nieudanego eksperymentu stopniowo zmienia się w tytułowego owada.
Efekty są lepsze niż w przypadku Dreszczy, atmosfera jeszcze gęstsza, a dzieło to już dawno zapracowało na miano kultowego – szczególnie pośród fanów filmów reprezentujących tak zwane kino klasy B. A trzeba przyznać, że Mucha reprezentuje ów segment niesamowicie godnie.
TITANE (2021, reż. Julia Duocournau)
Duocournau oferuje jedno z najświeższych spojrzeń na francuskie kino – zaczęło się od Mięsa, które jednak zostało pobite pod względem brawury przez Titane. Mamy do czynienia z tarantinowską opowieścią o morderczyni, która desperacko musi ukryć swoją tożsamość. Jest obleśnie i boleśnie, ale również queerowo i barwnie; oprócz zabawy ludzkim ciałem widz otrzymuje zderzenie z tematami takimi jak interseksualność czy toksyczna męskość.
TETSUO – CZŁOWIEK Z ŻELAZA (1989, reż. Shinya Tsukamoto)
Jeśli chodzi o gatunek body horror, nie sposób nie opowiedzieć o jego azjatyckiej reprezentacji. A czego by o Japończykach nie mówić, to zdecydowanie potrafią opowiadać przerażające, mroczne i brutalne historie, szczególnie na ekranie i szczególnie z niewysokim budżetem.
Tetsuo to bohater, który stopniowo zamienia się w żelazo; i choć czasami trudno wywnioskować, co dzieje się na ekranie, to potężna dawka emocji i makabry wynagradza wszelkie niedogodności.
GŁOWA DO WYCIERANIA (1977, reż. David Lynch)
Trudno powiedzieć, czy którykolwiek z kultowych reżyserów rozpoczął swoją karierę tak niepokojąco, jak David Lynch. Głowa do wycierania to nie tylko body horror, ale i enigmatyczna, wielopoziomowa historia, w której zastanawia absolutnie wszystko: dziwaczny świat przedstawiony, ekscentryczni bohaterowie i niepokojące efekty wizualne.
Można śmiało powiedzieć, że to jeden z najbardziej kultowych filmów w tym gatunku. Trzeba go zobaczyć szczególnie jeśli doceniamy kolejne osiągnięcia Davida Lyncha; choć Głowę do wycierania trudno zrozumieć, to z pewnością należy ją doceniać, bo takich filmów wcześniej nie było, a i nikłe są perspektywy na to, że w niedalekiej przyszłości otrzymamy takie dzieło.
Zobacz także: Pulp Fiction – trzy dekady popkulturowego fenomenu