Patryk Pawlikowski: Winners never quit, quitters never win

Patryk Pawlikowski na ciemnym tle

Co jest potrzebne, by założyć własny biznes. Czemu praca powinna być pasją oraz jak stworzyć idealny zespół. Dowiedzcie się, ile biznesów należy utopić, aby odnieść prawdziwy sukces.

Czy Polska to Twoim zdaniem kraj dla ludzi z wizją, którzy chcą wdrażać swoje pomysły, a nie tyrać dla korporacji?

Patryk Pawlikowski CEO Shoplo: Czy w Polsce można zrealizować coś z wi­zją? Na pewno tak. Czy ludzie w Polsce realizują swoją wizję? Zdecydowanie nie. Do momentu, w którym nie zrozumiemy, że praca może być pasją, a to, co lubimy robić, może być równocześnie naszym sposobem na życie, dalej będziemy traktować pracę jako przymus i obowiązek. Zapytaj kilka znajo­mych osób, jakie jest ich wymarzone zajęcie. Z pewnością usłyszysz, że ta­kie, gdzie nie trzeba nic robić, a wynagrodzenie jest wysokie. Jeśli w piątek w radiu słyszysz, że jeszcze tylko X godzin do weekendu, a media nieustan­nie podpowiadają ci, kiedy wziąć urlop, by twój weekend miał 14 dni, to chy­ba coś jest nie tak, prawda? Jesteśmy bardzo pracowitym narodem, ale czę­sto brak nam chęci i motywacji. Pracę traktujemy jako konieczność. Wtedy i tylko wtedy zaczniesz realizować swoją wizję, kiedy kochasz to, co robisz. Co więcej, Polska nie rozpieszcza przedsiębiorców niskimi kosztami prowa­dzenia działalności lub budowaniem kolejnych miejsc pracy. Są jednak plu­sy. Jeśli jesteś dobry, w tym, co robisz, nie będziesz miał konkurencji. A jeżeli dodatkowo masz cierpliwość do papierologii, możesz uzyskać dotacje na własny biznes. Dlatego, mimo wszystko, warto być wizjonerem i próbować.

Co robiłeś, zanim zająłeś się prowadzeniem własnego biznesu?

Pamiętam czas, gdy pod blokiem sprzedawałem sąsiadom mleko kupione w sklepie kawałek dalej, żeby sami nie musieli chodzić tak daleko. Potem wyjechałem na studia, które ostatecznie rzuciłem, żeby rozpocząć pracę w Warszawie. Parę lat spędziłem w kilku korporacjach, większych i mniej­szych, które uświadomiły mi, co chcę robić dalej – realizować własny sen zamiast czyjegoś. Tak trafiłem do GoldenLine, gdzie poznałem najlepszego wspólnika na świecie – Grzegorza Lecha oraz Mariusza Gralewskiego, który mocno przyczynił się do tego, że Shoplo szybko stanęło na własnych no­gach. W tym miejscu obu Panom bardzo dziękuję!

Co Twoim zdaniem stanowi podstawę udanego biznesu?

Kiedyś myślałem, że zdrowy model biznesowy i fajny produkt. I to na pew­no też, ale teraz wiem, że fundamentem każdego udanego biznesu są lu­dzie. Ludzie, którzy go budują i dzielą tę samą pasję. Taki zespół gwarantu­je wysoką jakość efektów pracy, zaangażowanie i kreatywne podejście do problemów. Uwielbiam każdą nową osobę, która dołącza do Shoplo i chce z nami zmieniać e-commerce.

Jakim typem szefa jesteś?

Bycia szefem uczę się cały czas. Staram się być takim przełożonym, z jakimi sam zawsze lubiłem pracować. W Shoplo mamy płaską strukturę zespołu i postrzegamy siebie jako grupę znajomych, robiących wspólnie fajne rzeczy w internecie. Podstawą dobrego zespołu są trzy rzeczy. Po pierwsze: Kochaj to, co robisz. To pozwala rozwinąć ludziom skrzydła, mocno związuje ich emo­cjonalnie z produktem i gwarantuje wysoką jakość ich pracy. Po drugie: Zaufanie, czyli rozliczanie pracy pod kątem efektów i wyników, a nie godzin przepracowanych w biurze. Wszyscy ufamy, że osoba odpowiedzial­na za dany projekt zrobi to najlepiej z nas wszystkich. Nikt nie wchodzi dru­giemu w kompetencje. Pozwala to osobie decyzyjnej mieć realny wpływ na efekt końcowy, czyli produkt. Po trzecie: Rozwijaj się. Nieustannie roz­wijamy się we wszystkim, co robimy. Wierzymy, że wychodzenie ze strefy komfortu bardzo mocno stymuluje działania i kreatywność. Osobiście bar­dzo lubię pracować nad sobą i rozwijać nawet najmniejsze aspekty swojego życia. Z miesiąca na miesiąc, z roku na rok. Dlatego właśnie każde planowanie kolejnego kwartału w Shoplo, wszyscy nasi pracownicy zaczynają od określenia tego, co lubią robić, co sprawiało im frajdę do tej pory oraz czego chcieliby nauczyć się w nadchodzącym czasie. Takie działanie nie tylko sprawia, że każdy jest zadowolony z tego, co robi, ale także wspomaga przepływ wiedzy między poszczególnymi oso­bami w firmie. Chciałbym taką formę współpracy i szefowania utrzymać w zespole na zawsze.

Wielu młodych ludzi nie wie, jak poradzić sobie ze strachem, towarzyszą­cym prowadzeniu własnej działalności. Masz dla nich jakąś radę?

Przed każdym młodym przedsiębiorcą biznes postawi zupełnie inne wy­zwania. Wszyscy z nich powinni zatem uzbroić się w cierpliwość i nauczyć się wytrwałości. Mam takie swoje ulubione motto, które brzmi: Winners never quit, quitters never win. I w tym przypadku wiele zależy od tego, jakimi są osobami. Na pewno czeka ich wielka przygoda. Jeżeli chcą w pełni świadomie sterować swoim życiem, robić to, co kochają i rozwijać się – to nie ma na co czekać!

Gdzie Twoim zdaniem młodzi ludzie powinni szukać kapitału na pierw­szy interes?

Dostępnych opcji jest naprawdę wiele. Możesz skorzystać z oszczędności, iść do banku, anioła biznesu czy na przykład znajomych. Nie mam pojęcia, które podejście jest najlepsze. W moim przypadku były to prywatne osoby, które na starcie zainwestowały w Shoplo, obdarzając nas gigantycznym za­ufaniem i dając nam spory boost do działania. Z samym kapitałem nie powinno być problemu. Pytanie, co jeszcze jeste­śmy w stanie otrzymać razem z nim. W start-upie SaaS prawie przez cały czas jego działania jesteś pod kreską, ponieważ biznesy w tym modelu skonstruowane są do działania na dużej skali. Wtedy i tylko wtedy zarabiają. Dlatego właśnie w ich przypadku tak istotnymi elementami poza kapitałem są wiedza i kontakty. Czyli coś, dzięki czemu kupujesz czas – czas, który spa­la twój kapitał.

Gdzie najlepiej zdobywać wiedzę na temat zarządzania? W uniwersytec­kich ławach, od początku stawiać na praktykę, czy starać się pogodzić te dwie rzeczy?

Jestem dobrym przykładem na to, co powiem. Rzuciłem studia na ostat­nim roku i wyjechałem do Warszawy, by pracować. Uważam, że dużo ważniejsze od dokumentów potwierdzających ukończenie uczelni jest dziś doświadczenie. W zasadzie to, co jesteś w stanie zaoferować przyszłemu pracodawcy, jest dokładnie tym, co udało ci się już w przeszłości rozwią­zać. To jest X problemów, wyzwań i trudnych spotkań, z którymi miałeś do czynienia. Bez tego wszystkie przyszłe błędy popełnisz właśnie u tego pierwszego pracodawcy. Dlatego według mnie młodzi ludzie powinni, jak najszybciej rozpoczy­nać staże, praktyki lub regularną pracę, żeby zdobywać doświadczenie. To pozwoli im również szybciej zrozumieć, co chcą w swoim życiu robić. Co sprawia im frajdę. No i do tego oczywiście języki obce. Samo zdoby­wanie wiedzy poza Polską jest również dużo bardziej cenione wśród pra­codawców. Zwłaszcza teraz, w czasach, gdy coraz więcej polskich spółek działa na rynkach zagranicznych oraz coraz więcej naszych specjalistów zatrudnianych jest w spółkach z obcym kapitałem.

Pracujesz z młodym zespołem. Czyżbyś nie był jednym z krytyków po­kolenia Y, które ma tak bardzo negatywny wizerunek wśród polskich i światowych pracodawców?

Muszę przyznać, że do pewnego momentu faktycznie podzielałem tę opi­nię. Nasze ostatnie rekrutacje pokazują jednak, że są wyjątki. Lubię w mło­dych osobach ich dziewiczy tok myślenia. To dodaje świeżości i często naprowadza cały zespół na nowe, kreatywne rozwiązania. Pomaga nam także zrozumieć naszą przyszłą grupę docelową – to z jakich narzędzi ko­rzystają, gdzie bywają i co jest dla nich ważne.

Ile biznesów trzeba utopić, żeby odnieść sukces? Jak to było w Twoim przypadku? W

moim przypadku było ich co najmniej kilka. Zawsze najwięcej nauczysz się, analizując przyczynę porażki. Zabawne, że w zasadzie wszystkie moje poprzednie biznesy upadły lub nie powstały z tego samego powodu – ludzi, z którymi je budowałem. To właśnie dlatego tak bardzo cenię nasz obecny zespół.

Rozmawiał: Maciej Orłowski

Oceń artykuł. Autor się ucieszy

Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News