„Normcore znajduje wyzwolenie w byciu nikim specjalnym i uświadamia sobie, że zdolność adaptacji prowadzi do przynależności.” – można przeczytać na facebook’u grupy K-HOLE, która wprowadziła to nowe pojęcie. Podobno w dzisiejszych czasach każdy z nas rodzi się jako indywidualna, niezależna jednostka, która szuka społeczności, do której mogłaby przynależeć. Odrzucamy sztuczne ramy indywidualności i zaczynamy być „normalsami”. Nie wyróżniamy się z tłumu, nie chcemy być oryginalni, a to wszystko pozwala nam na dopasowanie się do każdej grupy społecznej. Chodzi o cały styl życia, o to, że stajemy się coraz bardziej tolerancyjni i mamy w sobie więcej empatii. Odrzucamy ideę bycia kim chcemy, za to mamy możliwość spędzania czasu z kim chcemy.
W pojęciu mody normcore oznacza nudne ubrania dla interesujących ludzi. Ciekawi ludzie są zbyt zajęci, żeby przejmować się swoim wyglądem. Charakterystyczne elementy stylu to buty New Balance, jeansy z prostymi nogawkami i polarowe bluzy… I właśnie w tym momencie przypomniało mi się w co ostatnio się ubieram: puchówka, bluza z kapturem, dres i adidasy. Jeszcze parę miesięcy temu bardziej starałam się, żeby „jakoś wyglądać”. Stałam się ciekawsza czy wyprzedziłam trendy i przedwcześnie uległam modzie na bycie przeciętną? No i co na to wszystko powiedziałaby Anna Wintour?
Tekst | Magdalena Dudek