Najgorsze filmy Netflixa – 5 tytułów, których lepiej nie oglądać

Najgorsze filmy Netflixa – 5 tytułów, których lepiej nie oglądać
Kadr z filmu „Kobieta w oknie” (2021)

Na pewno niektórzy z Was na własne oczy zdążyli przekonać się, że bogaty katalog platformy streamingowej Netflix oprócz bardzo dobrych filmów oferuje także takie, które po seansie pozostawiają niesmak. Poniżej prezentujemy krótką listę zawierającą najgorsze filmy Netflixa.

Najgorsze filmy Netflixa – TOP 5

1. „Kobieta w oknie” (2021)

Plakat filmu „Kobieta w oknie”
Plakat filmu „Kobieta w oknie”

Listę „najgorsze filmy Netflixa” zaczynamy od „Kobiety w oknie”. To miała być najlepsza premiera na Netflix wiosną 2021 roku. To miał być thriller psychologiczny 2021 rok. Tak przynajmniej oczekiwały osoby, które przeczytały „Kobietę w oknie” A. J. Finna i zobaczyły obsadę nadchodzącego „wstrząsającego” thrillera psychologicznego Netflixa. Jak się okazało wstrząsająco złego.

Pomijając to, że scenariusz odbiegał od książki, każda zmiana wątków z powieści powodowała brak logiki, a pominięcie większości budujących napięcie, akcję i specyficznej atmosfery fabuły to był on napisany po prostu fatalnie. Film „Kobieta w oknie” emanował sztucznością. Zarówno dialogi jak i scenografia wydawały się tak nienaturalne, że trudno było skupić się na dostrzeganiu dobrych stron całości. Nawet gra aktorska Amy Adams, Gary’ego Oldmana, Julianne Moore i Jennifer Jason Leigh nie uratowała filmu. Nie pomógł też fakt, że lektorem była kobieta o monotonnym głosie zachęcającym widza bardziej do zaśnięcia niż śledzenia akcji.

Opis filmu: Anna Fox (Amy Adams) to cierpiąca na agorafobię psycholożka dziecięca z Nowego Jorku, która obserwuje z okna idealną rodzinę mieszkającą po drugiej stronie ulicy. Wszystko zmienia się, gdy kobieta przypadkowo zostaje świadkiem brutalnej zbrodni. Na jaw wychodzą szokujące sekrety i nikt ani nic nie jest tym, czym się wydaje.

2. „Rany” (2019)

Plakat filmu „Rany”
Plakat filmu „Rany”

Film „Rany”, podobnie jak „Kobieta w oknie”, miał być „wstrząsającym thrillerem”. Po około czterdziestu pięciu minutach okazuje się, że zapowiadający się całkiem obiecująco film jest wstrząsająco nudny i do tego nie jest thrillerem, ponieważ nie było w nim żadnych cech charakterystycznych dla tego gatunku.

„Rany” to film z rodzaju dążącego donikąd. Mamy tu przebłysk całkiem ciekawej koncepcji dotyczącej portalu, ale zamiast działań głównego bohatera próbującego odkryć tajemnicę mrocznego portalu, śledzimy jego monotonną codzienność. Niby jest nadzieja, że film w końcu się rozwinie i otrzymamy odpowiedzi na pytania, które jeszcze trzymają nas przed ekranem. Niestety, zakończenie okazuje się rozczarowujące i jedyna refleksja jaka po nim następuje to taka, że zmarnowaliśmy czas, który mogliśmy poświęcić na obejrzenie znacznie lepszego thrillera z prawdziwego zdarzenia.

Opis filmu: Nowoorleański barman Will (Armie Hammer) znajduje telefon, który wywołuje u niego przerażające wizje. Chore stosunki łączące go z jego dziewczyną Carrie (Dakota Johnson) i stałą bywalczynią baru Alicią (Zazie Beetz) doprowadzają Willa do szaleństwa, a coraz bardziej dziwaczna rzeczywistość wiedzie go wprost do budzącego grozę portalu.

3. „W śnieżną noc” (2019)

Plakat filmu „W śnieżną noc”
Plakat filmu „W śnieżną noc”

Ten świąteczny film dla nastolatków można przyrównać do kupionej w supermarkecie kuli śnieżnej, która po potrząśnięciu sprawia, że na tandetne małe miasteczko spadają płatki śniegu, żeby zaraz potem się rozpaść. Dlaczego? Dlatego, że nic tu do siebie nie pasowało, postacie nie były ciekawe ani nie wywoływały sympatii, mimo sztucznego śniegu, choinek oraz prezentów w filmie praktycznie nie było czuć klimatu świątecznego.

Problem z filmem „W śnieżną noc” polega także na tym, że próbuje być wszystkim na raz – filmem świątecznym, komedią romantyczną oraz musicalem. Książka, na podstawie której powstał film była pełną ciepła i nastroju świątecznego opowieścią. W filmie niestety tego brakuje.

Opis filmu: W Wigilię nad małym miasteczkiem rozpętuje się burza śnieżna, wywołując prawdziwą rewolucję w przyjaźniach i życiu uczuciowym grupki licealistów. Przyczynią się do tego słynny piosenkarz, skradziony keg, kilka ambitnych tancerek, tajemnicza kobieta w folii aluminiowej i epicka impreza w lokalnym Mieście Gofrów. Gdy nadejdzie Boże Narodzenie, nic już nie będzie takie jak dawniej.

4. „Rebeka” (2020)

Plakat filmu „Rebeka”
Plakat filmu „Rebeka”

Najtrafniejszym podsumowaniem najnowszej ekranizacji powieści Daphne du Maurier jest porównanie jej do reklamy perfum. „Rebeka” nużąca reklama trwająca ponad dwie godziny, w której deszcz padał w niej sztucznie.

Co prawda nowa „Rebeka” nigdy nie dorównałaby „Rebece” Alfreda Hitchcocka, ale mogła być dobrą kolejną wersją filmową powieści du Maurier. Obsada wydawała się perfekcyjna, jednak pomiędzy aktorkami i aktorami nie było widać chemii. Czy to spowodowało, że całość była pusta, pozbawiona emocji, a przez to suspensu, który towarzyszył czytaniu powieści i oglądaniu wersji Hitchcocka? Całkiem możliwe i dlatego film ten trafia na naszą listę najgorszych filmów Netflixa.

Opis filmu: Młoda kobieta (Lily James) poznaje wdowca Maxima (Armie Hammer) i po burzliwym romansie szybko pobierają się. Oboje podróżują do imponującej, angielskiej rezydencji mężczyzny, gdzie nowa żona teraz jako pani De Winter poznaje gosposię Denvers (Kristin Scott Thomas) okazującą jej na każdym kroku pogardę oraz niższość. Kiedy pojawia się z nieoczekiwaną wizytą wygnany wcześniej kuzyn Jack (Sam Riley), gospodarz domu zaczyna podejrzewać o niewierność żonę, która wszystkiemu stanowczo zaprzecza. Jej konfrontacja z gosposią ujawnia spisek…

5. „Wszystkie jasne miejsca” (2020)

Plakat filmu „Wszystkie jasne miejsca”
Plakat filmu „Wszystkie jasne miejsca”

Ostatnie miejsce na liście zawierającej najgorsze filmy Netflixa zajmuje film młodzieżowy „Wszystkie jasne miejsca”.

Zacznę od tego, że rozpoczęcie zdjęć do filmu opóźniał fakt, że Jennifer Niven, autorka powieści i współautorka scenariusza, nie mogła zdecydować, który z kilkunastu aktorów wytypowanych przez nią i jej czytelników najlepiej pasuje do roli Fincha. Wybory trwały bardzo długo i spośród wszystkich kandydatów ostatecznie rolę tę powierzono Justice’owi Smithowi, który od prawie dziesięciu lat znany jest z grania ról „typowego nastoletniego nerda”. A wszystkie te role odgrywa dokładnie tak samo. To pierwszy minus tego filmu.

Kolejnym, największym minusem, jest fakt, że nie skupia się na tym, co w tej opowieści najważniejsze, czyli o tym jak strata bliskich osób wpływa na młode osoby i ich funkcjonowanie w codziennym życiu oraz jak jeden mały pozytywny zalążek zasiany w nas przez drugą osobę może pomóc nam odnaleźć i stworzyć tytułowe wszystkie jasne miejsca. W filmie bardziej skupiono się na romantycznej relacji Violet i Fincha przez co powstał kolejny banalny melodramat dla nastolatków lekko muskający problem żałoby wśród młodzieży. Istnieją znacznie lepsze młodzieżowe filmy Netflixa.

Opis filmu: „Wszystkie jasne miejsca” opowiada o znajomości Violet Markey (Elle Fanning) i Theodora Fincha (Justice Smith), która na zawsze odmienia ich życie. Zmagając się z emocjonalnym bagażem i fizycznymi bliznami swojej przeszłości, wspólnie odkrywają, że nawet z pozoru najmniej ważne miejsca i momenty mogą coś oznaczać. Ten wciągający dramat oferuje świeże i ludzkie spojrzenie na temat zaburzeń psychicznych i ich wpływu na związki, a także na piękno młodzieńczej miłości, która odciska trwały ślad na życiu.

Tekst: Matylda Motyl

Zobacz też: Dokumenty na Netflix – 8 szokujących produkcji o świecie

Dokumenty na Netflix – 8 szokujących produkcji o świecie


Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News