Mandale, oryginalnie tworzone były przez tybetańskich mnichów. Są to złożone, koronkowe wzory z barwionego piasku, oparte na kole i kwadracie, które zaraz po stworzeniu są niszczone. Proces ten ma przypominać o przemijającej naturze rzeczy. Co ma to wspólnego z drugim krążkiem zespołu Algorhythm?
Tak samo jak tworzone były mandale, tak samo zespół zaznacza, że gotowy jest na zmiany, burzenie własnych starannie budowanych kompozycji. Po 2 latach od wydania debiutanckiego albumu Segments, gdański Algorhythm powraca z nowym materiałem. Płyta została premierowo zaprezentowana 18 marca w ramach festiwalu Jazz Jantar w gdańskim klubie Żak.
Drugi album zespołu nie posiada tylko i wyłącznie jednej perspektywy. Można na niego spojrzeć jako na muzykę pochodzącą z serca, przepływającą, używającą środków, które w sposób naturalny zostanie zrozumiany, ale również na innych poziomach komplikacji – intelektualnie, pod mikroskopem, gdzie zauważymy złożony detal i tekstury rytmiczne, harmoniczne oraz przenikające się wielorakie gatunki, czy wyraz spod znaku free improv.
Mandala jest owocem zimowej sesji nagranej w położonym na górskim odludziu studio Monochrom. Miks z kolei został przygotowany w nowojorskim Bass Hit Studio prowadzonym przez Dave’a Darlingtona, stojącego za nagrodzonym nagrodą Grammy albumem Alegria Wayne’a Shortera czy nawet Eroticą Madonny.
HIRO Technologia. Porównanie Sonos ACE i AirPods Max.
Ponadto, album ten, to skumulowanie doświadczeń muzyków, na które wpływ miała współpraca z uznanymi wykonawcami jak Leszek Możdżer, Tymon Tymański czy Sławek Jaskułke, ale także poświęcanie się swoim własnym projektom. Drugi longplay jest nie tylko naturalną konsekwencją stylu kwintetu, podróżą w świat rytmu i improwizacji, ale także początkiem większej inicjatywy. Związane jest to z założeniem przez członków zespołu niezależnego wydawnictwa Alpaka Records, która ma na celu promowanie lokalnej sceny muzyki improwizacyjnej.