W czwartek, 3 października, na platformie streamingowej Max pojawiła się długo oczekiwana adaptacja drugiej w dorobku Stephena Kinga powieści, czyli „Miasteczka Salem”. Jeśli jesteście Wiernymi Czytelnikami Stephena Kinga, fanami ekranizacji czy adaptacji jego książek lub po prostu uwielbiacie horrory o małych tajemniczych miasteczkach to zapraszam do lektury poniższej recenzji!
Krótki wstęp do filmu „Miasteczko Salem”
„Miasteczko Salem” to blisko dwugodzinny film powstały na kanwie drugiej powieści Stephena Kinga i jest już trzecią adaptacją tej książki.
To horror, którego akcja rozgrywa się w Doli Jerusalem w stanie Maine, gdzie zaczynają dziać się rzeczy niepojęte i przerażające. Znikają bądź umierają w dziwnych okolicznościach dzieci i dorośli, jedna śmierć pociąga za sobą drugą. Czyżby miasteczko było nawiedzone przez złe moce? Kilku śmiałków wydaje im pełną determinacji walkę.
W rolach głównych: Lewis Pullman, Makenzie Leigh, Bill Camp, Alfre Woodard, John Benjamin Hickey i Jordan Preston Carter.
„Miasteczko Salem” – recenzja
„Miasteczko Salem” to jedna z moich ulubionych powieści Kinga, dlatego fakt o ponownym przeniesieniu jej na ekran przyjęłam z ogromnym entuzjazmem, który wzmocniła informacja, że tym razem adaptacji podjął się Gary Dauberman – scenarzysta „TO”, „TO: Rozdział 2”, „Zakonnicy” i trylogii „Annabelle” oraz reżyser „Annabelle wraca do domu”. Po tak fantastycznych scenariuszach i bardzo udanym debiucie reżyserskim oczekiwałam, że nowa wersja „Miasteczka Salem” będzie prawdziwym arcydziełem. Po skończonym seansie nie poczułam się co prawda jakbym takie arcydzieło obejrzała, ale nie było też tak źle jak niektórzy krytycy i użytkownicy Rotten Tomatoes czy Filmweba uważają. Ale wszystko po kolei, bez spoilerów, ale z porównaniami do poprzednich adaptacji i oczywiście książki.
Zacznę od samego początku, czyli od miejsca, które czyni Dolę Jerusalem tzw. Miasteczkiem Salem – Domu Marstenów. To miejsce budzące grozę wśród mieszkańców, w którym przed laty doszło do przerażającego wydarzenia. Dom położony na wzgórzu nad miastem określany był mianem nawiedzonego. Króciutka wizyta w dzieciństwie głównego bohaterka, Bena Mearsa, w Domu Marstenów opisana w powieści była nie tylko wstępem do całej historii, ale i powodem, dla którego w Doli Jerusalem doszło do tak makabrycznych wydarzeń.
W filmie zabrakło tego wstępu, a co za tym idzie budowania akcji, napięcia oraz klimatu. Od razu jesteśmy wrzuceni w akcję, przeszłość Domu Marstenów jest wspomniana dość pobieżnie, wpływ tego co wydarzyło się w nim w przeszłości nie został wyjaśniony, a co najważniejsze nie znamy konkretnego powodu powrotu Bena Mearsa do rodzinnego miasteczka.
Skoro już zaczęłam od najważniejszego punktu Doli Jersualem to czas opisać najmocniejszą stronę filmu „Miasteczko Salem”, czyli tego jak słowa z powieści zamieniono w ruchomy obraz. Wiadomo, że czytając książkę nasza wyobraźnia działa na pełnych obrotach. W myślach próbujemy wizualizować sobie miejsce akcji i bohaterów, czasami nasze myśli przywołują konkretne miejsca bądź osoby, np. aktorów czy aktorki idealnie pasujących do postaci po odczytaniu opisów ich wyglądu. Gdy w Internecie pojawiły się pierwsze kadry oraz zwiastun „Miasteczka Salem” mam nadzieję, że nie tylko ja pomyślałam: „O, dokładnie tak sobie wyobrażałam Dom Marstenów i Dolę Jerusalem, to idealnie odzwierciedla kingowskiego ducha tej książki!”. Wszystko wyglądało tak jak powinno.
Podobna sytuacja, jeśli chodzi o adaptację powieści Kinga miała miejsce w 2019 roku. Wrażenia po obejrzeniu pierwszego zwiastuna do „Smętarza dla zwierzaków” były podobne – perfekcyjnie przywołano do życia miasteczko Ludlow, niebezpieczną autostradę i tytułowy Cmentaż Zwierząt owiany mrokiem i mgłą. Niestety film jako całość okazał się zły i męczący, więc obawiałam się, że podobny los podzieli kolejna adaptacja horroru Kinga. Na całe szczęście „Miasteczko Salem” wypadło o wiele lepiej niż „Smętarz dla zwierzaków”! Pod tym kątem nowa wersja „Miasteczka Salem” wypadła także lepiej niż poprzednie wersje.
![miasteczko salem 2 „Miasteczko Salem” – idealna premiera na rozpoczęcie października [recenzja] „Miasteczko Salem” – idealna premiera na rozpoczęcie października [recenzja]](https://hiro.pl/wp-content/uploads/2024/10/696x392xmiasteczko-salem-2-1024x577.jpg.pagespeed.ic.tUKbnx1TJB.jpg)
![miasteczko salem 2 „Miasteczko Salem” – idealna premiera na rozpoczęcie października [recenzja] „Miasteczko Salem” – idealna premiera na rozpoczęcie października [recenzja]](https://hiro.pl/wp-content/uploads/2024/10/696x392xmiasteczko-salem-2-1024x577.jpg.pagespeed.ic.tUKbnx1TJB.jpg)
Po skomplementowaniu warstwy wizualnej filmu „Miasteczko Salem” przejdę do budowania akcji, suspensu i gry aktorskiej.
Sam początek produkcji wzbudza zainteresowanie oraz napięcie. Widz nie wie, jakie mroczne tajemnice skrywa przybysz z Europy ani co kryje się w piwnicy Domu Marstenów. Jest to na plus, ponieważ sięgając po książkę (jeśli oczywiście wcześniej jej nie wygooglowaliśmy) nie wiem, że wkrótce w tytułowym miasteczku roić się będzie od wampirów. Podobną atmosferę niewiedzy, zainteresowania i pełną napięcia można zaobserwować w „Miasteczku Salem” z 1979 roku. O to przecież chodzi, żeby widza zaskoczyć i zatrzymać przed ekranem.
Później jednak właściwie bohaterowie bez żadnych wątpliwości są przekonani, że mają do czynienia z wampirami. Zabrakło tu pokazania jak bohaterowie po nitce do kłębka docierają do tego szokującego odkrycia i jak przygotowują się – każdy na swój sposób – do walki z krwiopijcami. Tę część w książce czytało się z zapartym tchem! Stephen King odniósł się do wielu legend, podań, powieści, komiksów i filmów czyniąc powieść małą encyklopedią wiedzy o wampirach. Wielka szkoda, że zarówno w najnowszej jak i dwóch poprzednich adaptacjach tego nie przedstawiono. Na pewno dodałoby to klimatu całości.
![miasteczko salem 1 „Miasteczko Salem” – idealna premiera na rozpoczęcie października [recenzja] „Miasteczko Salem” – idealna premiera na rozpoczęcie października [recenzja]](https://hiro.pl/wp-content/uploads/2024/10/696x360xmiasteczko-salem-1-1024x529.jpg.pagespeed.ic.LAfm85ibm3.jpg)
![miasteczko salem 1 „Miasteczko Salem” – idealna premiera na rozpoczęcie października [recenzja] „Miasteczko Salem” – idealna premiera na rozpoczęcie października [recenzja]](https://hiro.pl/wp-content/uploads/2024/10/696x360xmiasteczko-salem-1-1024x529.jpg.pagespeed.ic.LAfm85ibm3.jpg)
Od momentu, gdzie właściwie już widzowie wiedzą, że w Doli Jerusalem pojawiły się wampiry film staje się wyprany z emocji oraz suspensu. Według mnie powodem tego jest to, ze między aktorami i aktorkami nie iskrzyło. Brak chemii i współpracy aktorskiej sprawiły także, że postaci nie wydawały się zaangażowane. To właśnie jest największym problemem nowego „Miasteczka Salem” – za mało emocji. Może gdyby obsada była inna film wypadłby o wiele lepiej, bo wierzę, że ta nowa adaptacja miała większy potencjał. Spośród wszystkich aktorsko najlepiej sprawiła się Alfre Woodard, która tchnęła życie i komizm do jednej z najbardziej mrożących krew w żyłach scenie rozgrywającej się w chłodni!
Podsumowując, po obejrzeniu filmu „Miasteczko Salem” pozostaje pewien niedosyt. Zdecydowanie chciałoby się więcej – więcej emocji w grze aktorskiej i więcej szczegółów z powieści. Mimo tego, że te dwie godziny nie były idealne to nie były też zupełnie stracone! Nowa adaptacja „Miasteczka Salem” zawsze mogła być dużo gorsza, a jest całkiem w porządku i do tego dobrze otworzyła początek sezonu na filmy grozy.
Biorąc pod uwagę wszystko, co wyżej napisałam „Miasteczko Salem” to całkiem niezły film i poprawna adaptacja. W skali Filmweba oceniłabym je jako film na 6,5/10, natomiast jako adaptację 6/10.
Czy polecam obejrzenie filmu „Miasteczko Salem”? Ze względu na to, że to jednak film na podstawie powieści Stephena Kinga ujmę to w następujący sposób:
Polecam, jeżeli:
- znacie powieść i zadowoli Was poprawna adaptacja,
- uwielbiacie wszelakie filmy o wampirach,
- nie znacie powieści, ale lubicie od czasu do czasu obejrzeć całkiem niezły film grozy.
Nie polecam, jeżeli:
- przeczytaliście książkę i oczekiwaliście, że nowa adaptacja okaże się arcydziełem,
- nie jesteście wielbicielami i wielbicielkami filmów o wampirach,
- nie czytaliście książki, ale macie ogromne oczekiwania dotyczące horrorów.
Jeśli film „Miasteczko Salem” spodoba Wam się, a wśród Was są osoby, które wcześniej nie czytały książki to czym prędzej to nadróbcie! Na pewno się nie zawiedziecie i spodoba Wam się jeszcze bardziej niż film Maxa – w końcu to jedna z najlepszych powieści o wampirach na świecie!
Miłego seansu (oraz miłej lektury)!
Tekst: Matylda Motyl
Zobacz też: Adaptacja opowiadania Stephena Kinga – „Telefon pana Harrigana” [recenzja]
Adaptacja opowiadania Stephena Kinga – „Telefon pana Harrigana” [recenzja]