Lady Gaga wraca z nowym albumem „Mayhem”, który stanowi jedno z jej najbardziej eksperymentalnych wydawnictw. Jest mroczny, intensywny, pełen kontrastów i produkcyjnych niespodzianek. Można powiedzieć, że królowa powraca do swoich korzeni – do brzmień, które uczyniły ją ikoną – ale w zupełnie nowej odsłonie.
To płyta, która wymaga więcej niż jednego przesłuchania. I dobrze. Najbardziej intrygujące albumy nigdy nie ujawniają swoich tajemnic od razu. Za pierwszym razem może wydawać się chaotyczna, przytłaczająca, momentami zbyt głośna (sprasowana jak mówią muzycy). Ale im bardziej się w nią zagłębiam, tym więcej smaczków zaczyna się wychylać z ukrycia.
Siódmy album studyjny – co warto wiedzieć o „MAYHEM”?
- To pierwszy solowy album Gagi od „Chromatica” (2020). Przez ostatnie lata artystka zajmowała się muzyką filmową („Top Gun: Maverick”), duetami jazzowymi z Tonym Bennettem i rozwijała karierę aktorską („Dom Gucci”, „Joker: Folie à Deux”).
- Brzmieniowo „Mayhem” to powrót do bardziej agresywnej, elektronicznej estetyki, ale w nowoczesnej odsłonie.
- Główne inspiracje: industrial, elektro-funk, mroczny synth-pop i klubowa elektronika.
- Lady Gaga ponownie sięga do lat 80. i 90., ale robi to w swoim stylu – bawiąc się konwencjami i przekształcając inspiracje w coś nowego.
- Płyta powstawała w różnych miejscach na świecie, od Los Angeles po Londyn i Paryż.
To nie jest łatwa płyta, ale właśnie dlatego jest warta uwagi.
Produkcja „MAYHEM” – kto stoi za brzmieniem?
Gaga zawsze przywiązywała ogromną wagę do produkcji swoich albumów, ale tym razem wydaje się, że poszła jeszcze o krok dalej. „MAYHEM” brzmi surowo, intensywnie i momentami wręcz brutalnie. Niektóre utwory wydają się być nagrane tak, jakby miały odesłać głośniki do serwisu – kontrasty brudnych syntezatorów z ambientowymi wokalami, perkusja której nie da się zrobić głośniej, przesterowane gitary.
Najważniejsi producenci „MAYHEM”:
Gesaffelstein – odpowiada za mroczny klimat „Killah”. Można w nim usłyszeć echa „Lost in the Fire” The Weeknd i jego wcześniejszych produkcji dla Kanye Westa. To jeden z najbardziej hipnotycznych momentów na płycie.
Andrew Watt & Cirkut – duet odpowiedzialny za agresywne, syntezatorowe brzmienia, które słychać m.in. w „Disease” i „Abracadabra”.
BloodPop – producent, który od „Chromatica” jest blisko związany z Gagą. W „Mayhem” dorzuca futurystyczny sznyt, szczególnie w kawałku „Zombieboy”.
Boys Noize – odpowiada za najbardziej klubowe momenty płyty, wprowadzając elementy acid house i techno.
Bruno Mars – współautor i producent ballady „Die With a Smile”, która jest najbardziej klasycznym momentem na płycie.
To wybuchowa mieszanka talentów z różnych środowisk, która sprawia, że album jest nieprzewidywalny i pełen brzmieniowych kontrastów. Co ciekawe sporo tu europejczyków jak na amerykańską produkcję.
Najważniejsze utwory na „MAYHEM”
▶️ „Killah” – utwór wyprodukowany przez Gesaffelsteina. Mroczny, hipnotyczny loop basowy z gitarą jakby żywcem od Prince’a plus zmiana tempa w undergroundowym , elektropunkowym klimacie. Gaga śpiewa agresywnie, a refren jest iście musicalowy.
▶️ „Abracadabra” – robotyczny wokal i syntezatorowy bas w klimacie Daft Punk z przedszkolnym zaklęciem i melodyjnym refrenem
▶️ „Disease” – agresywne synthy z mikro pauzami na ambientowe wokalne smaczki. Tony ozdobników i arp w refrenach o melodii, na którą trzeba czekać
▶️ „Zombieboy” – czym byłby amerykański pop bez hasła zombie? Industrialne bity, hipnotyczny wokal, tekst pełen odniesień do popkultury.
▶️ „Garden of Eden” – nawiązania do lat 80., ale w bardziej dojrzałej odsłonie. Jeden z najbardziej „piosenkowych” momentów na płycie.
To płyta pełna błyskotliwych detali i produkcyjnych smaczków, które sprawiają, że z każdym odsłuchem odkrywamy coś nowego.
“Disease”. Najgłośniejszy i najbardziej wymagający
Fani go pokochają. Przeciętni słuchacze raczej długo nie wytrzymają takiego natężenia, głośności i w sumie braku klarowności. To nie jest łatwy pop. Co tu się dzieje na końcu? Tyle warstw i do tego skompresowanych walcem drogowym. I jeszcze to arpeggio! Katorga, ale fajna!
Abracadabra, amor-ooh-na-na
Abracadabra (bim sala bim), już to słyszeliście u Lady Gagi. Podobny zabieg, w którym Lady Gaga bawi się sylabami i dźwiękami, można znaleźć w “Bad Romance”, gdzie pojawia się słynne:
“Rah-rah-ah-ah-ah, roma-roma-ma, ga-ga-oh-la-la”
Te rytmiczne frazy, które działają bardziej jako element fonetyczny niż znaczeniowy to już znak rozpoznawczy Lady Gagi. Podobnie jak w “Abracadabra”, Gaga używa powtarzalnych, hipnotycznych dźwięków, które wzmacniają charakter kawałka i sprawiają, że są łatwe do zapamiętania.
Abracadabra, amor-ooh-na-na
Abracadabra, morta-ooh-ga-ga
Dolby Atmos – jak brzmi „MAYHEM” w wersji przestrzennej?
Wersja Dolby Atmos albumu „Mayhem” znacząco różni się od standardowego masteringu stereo. Na Tidal Max, wersja stereo ma niski zakres dynamiczny (DR5), co sugeruje mocne zastosowanie limitera. (Wykres wygląda jak dzieło początkującego producenta na FL Studio) Tymczasem wersja Dolby Atmos – po zredukowaniu do stereo – osiąga DR13, oferując większą przestrzeń i lepszą separację instrumentów. Bas jest bardziej kontrolowany, wokale zyskują głębię, a całość brzmi mniej „sprasowanie”. To dowód na to, jak mastering przestrzenny może poprawić jakość odsłuchu, nawet jeśli finalnie słuchamy na zwykłych słuchawkach czy głośnikach stereo. Jeśli masz dostęp do Dolby Atmos, warto sprawdzić tę wersję, by w pełni docenić detaliczność brzmienia.
Jak „MAYHEM” wypada na tle poprzednich albumów?
Nie ma wątpliwości, że „The Fame Monster” pozostaje największym przełomem w karierze Lady Gagi. To album, który zmienił pop na lata i ustawił poprzeczkę niezwykle wysoko. „MAYHEM” nie próbuje go naśladować, ale pokazuje, że Gaga wciąż potrafi eksperymentować i zaskakiwać.
Co ciekawe, jeśli chodzi o głośność i intensywność produkcji, „MAYHEM” przebija „The Fame” i to znacznie – co wydawało się niemożliwe. Producenci podkręcili wszystko na 11, co sprawia, że płyta brzmi jeszcze bardziej ekstremalnie. Momentami przegięcie, ale przetrwajcie to, bo warto.
To nie jest łatwy pop. To muzyka, która wymaga skupienia i cierpliwości. Ale właśnie dlatego zostaje z nami na długo.
Więcej dla prawdziwych fanów: Lady Gaga od A do Z. Sprzedała najwięcej, sprowokowała najtwardszych
Daty europejskiej części trasy „The Mayhem Ball”:
Niestety, Lady Gaga nie planuje koncertu w Polsce w ramach swojej trasy “The Mayhem Ball” w 2025 roku. Trasa obejmuje występy w Stanach oraz Europie, ale nie u nas, więc widzimy się pewnie w Berlinie. Bardzo nieładnie LG!
- Londyn, Wielka Brytania – The O₂ Arena: 29, 30 września oraz 2 października 2025
- Manchester, Wielka Brytania – Co-op Live: 7 października 2025
- Sztokholm, Szwecja – Avicii Arena: 12, 13 października 2025
- Mediolan, Włochy – Unipol Forum: 19, 20 października 2025
- Barcelona, Hiszpania – Palau Sant Jordi: 28, 29 października 2025
- Berlin, Niemcy – Uber Arena: 4, 5 listopada 2025
- Amsterdam, Holandia – Ziggo Dome: 9 listopada 2025
- Antwerpia, Belgia – Sportpaleis: 11 listopada 2025
- Lyon, Francja – LDLC Arena: 13, 14 listopada 2025
- Paryż, Francja – Accor Arena: 17, 18, 20 listopada 2025
Tekst: Krzysztof Grabań
Foto: materiały prasowe