Chociaż Polacy nie gęsi i swe bijatyki supermarketowe mają, to ta historia zdarzyła się w Wielkiej Brytanii. Biedronka ma Słodziaki/Świeżaki, Lidl ma Lidlaki, a Aldi… Kevina Marchewkę.
Corocznie, Aldi w okolicach świąt przywraca do życia swoją świąteczną postać, czyli Kevina Marchewkę. I co roku, wydarzenie to wywołuje w sklepie prawdziwą Sodomę i Gomorę. Serio. W tym roku, ludzie, aby zdobyć swoją własną pluszową marchewkę, stali w kolejkach pod sklepem już od 6 rano. Żeby zapoznać Was bliżej z tą postacią i zrozumieć jej fenomen, klikajcie w poniższy filmik.
Czytaj również: Historia oręża polskiego, czyli największe bitwy w supermarketach
Potrzebujesz MacBooka? Razem z ekspertami Lantre wybraliśmy maszynę dla ciebie 💻🍏👍
Fenomen Kevina Marchewki sięga tego stopnia, że w raptem kilka minut wszystkie zabawki zostają wykupione, a za chwilę pojawiają się na eBayu z ceną przebitą kilkadziesiąt razy. Co prawda jej zakup przyczynia się do dobrej sprawy – zyski wspierają organizacje charytatywne, jednak sprzedawanie ich po raz drugi na eBay zwiększa tylko grubość portfela cwanego klienta.
Czy to jest już ta słynna magia świąt?