Można się zastanawiać, czy pierwszy stycznia w ogóle istnieje. Nie ma bardziej zmarnowanego dnia w roku i tak gorzko opłakiwanego kaca. Poranek po Sylwestrze to jedyny moment, kiedy cała Polska faktycznie wylewa żal za grzechy, popijając kefir i dawkując doustnie witaminę C. My pierwszy dzień 2017 spędziliśmy wyjątkowo rześko. Stąd tytuł tego artykułu wypowiedziany na planie przez Alfreda Hitchkocka.
Poranne tagi na twarzy
Otwierasz oczy, pierwszy stycznia dobiega już końca. W głowie ciężka cegła, powieki jakby sklejone, a odciski na stopach nie pozwalają wstać z łóżka. I po co było zakładać te nowe buty? Co prawda zabawa była przednia, chociaż i tak niewiele z niej pamiętasz. Koledzy mówią, że dałeś czadu, z odpalonym jeszcze szlugiem ległeś w nie swoim łóżku i pozwoliłeś Orfeuszowi na czuły uścisk gdy znajomi robili ci zdjęcia z pozostałościami jedzenia na twarzy. Jak Bóg da, w lustrze przejrzysz się bez narysowanego flamastrem penisa na czole.
Brzmi znajomo?