Podobno najlepsze imprezy zaczynają się od słów: ale tylko na jedno piwo. Kończy się zazwyczaj podobnie. Sprawdźcie, które z tych momentów przytrafiają się także Wam.
Pogodny wieczór, fantastyczna ekipa, idealne miejsce, taniec, całonocne rozmowy i… procenty. Duuuużo procentów. Pierwszy drink rekreacyjnie, po drugim już robi się milej. Kolejne dwa wyparowują niepostrzeżenie przy rozmowach tu i tam. Potem słyszysz: ze mną się nie napijesz?!, wymyślasz z kumplami dwa, trzy (!) genialne plany na biznes życia, wypijasz 3 rozchodniaczki i 2 płaszczowe, po czym nie wiesz kiedy robi się 5 rano, wszyscy się szzzanujjjąąą, a Ty ostatkiem rozsądku, zasłaniając jedno oko, klikasz, by zamówić Ubera i czmychasz. Oczywiście bez kurtki.
Nie jest źle, jeśli faktycznie docierasz do właściwego domu, klucz fartownie masz w kieszeni i jeszcze jesteś w stanie umieścić go w tej cholernej, małej dziurce tuż pod klamką.
Budzisz się we własnym łóżku, przy dobrych wiatrach nawet nie w opakowaniu i wtedy się zaczyna…
WTF?!
Pierwsze dochodzą dźwięki. Co z tego, że jest sobotni blady świt ok. 12.30, kiedy Twój sąsiad właśnie zaplanował powiesić ramkę ze zdjęciem. Ślubnym. Po 22-latach. Niech żyje miłość. Ostrożnie otwierasz jedną powiekę, wydaje się, że żyjesz.
Za wcześnie
Słońce głośno świeci, ale Twój pęcherz Ci nie odpuści. Załatwiasz co trzeba w półśnie, po drodze myjesz zęby, bierzesz trzy łyki wody, zasłaniasz roletę i wracasz do łóżka. Jesteś już jakby tutaj, ale jeszcze trochę wczoraj. Nawet nie trochę. No nic, jeszcze chociaż ze 2 godzinki.
Tyle wygrać?!
Minęło półtorej godziny. Otwierasz oczy z przerażeniem i dopada Cię myśl… Jak ja się tutaj znalazłem?! Zaczynasz pomału łączyć fakty – telefon, pewnie będą jakieś ślady! Rozglądasz się, ale w zasięgu wzroku go nie ma. Wyskakujesz z łóżka, zbierasz spodnie z ziemi, uratowany! 5 wczorajszych nieodebranych, sprawdzasz wychodzące… sami kumple, Uber, żadnych byłych. 1:0 dla Ciebie.
Dollar is what I need, baby
W kieszeniach 2,5 złotego, a zabierałeś 200. Może w kurtce? Jak to mawiają amba-fatima, było i ni ma. Ani kurtki, ani kasy. Eee tam, było warto! Ważne, że wspomnienia są super! A nie, sorry, jakie k… wspomnienia?!
Jesteś tym, co jesz
Dotarłeś do chaty, nawet miałeś klucz, masz telefon i niespecjalnie nabroiłeś, wprawdzie nie masz kurtki i forsy, ale ogólny bilans na plus. Czas coś zjeść! W lodówce światło, trzy jajka i plasterek szynki. A nie! Jednak nie, ten plasterek ma już zieloną panierkę. No nic, będzie jajecznica z…jajkami!
Powroty
Nie przyjęło się. Najgorsza wróżba kacowego poranka, właśnie się sprawdziła. Twój żołądek odmówił współpracy i zmusił Cię do zacieśnienia więzi z porcelanowym tronem. Szczęśliwie, mama zawsze powtarzała, żeby dobrze pogryźć.
Jest pięknie!
Dwie szklanki wody, kolejna drzemka, prysznic i będzie idealnie. Budzisz się po dwóch godzinach, szum ustał, cisza wokół, głowa zdaje się być cudownie lekka. Niesiony optymizmem idziesz pod prysznic, nawet lustro jest jakieś bardziej wyrozumiałe. Wszystko zgodnie z planem, można żyć! Już po wszystkim!
Gotowi do startu – start
Słyszysz z łazienki, że ktoś się dobija na komórkę. Dobiegasz, odbierasz na ostatnim sygnale…
-Halo
-Siema! Jak tam? Co dziś pijemy?
– …
Tekst: Paweł Niedzielski