Japońskie kino: co warto obejrzeć?

Japońskie kino: co warto obejrzeć?
Hanami - Kwiat wiśni, reż. Doris Dorrie, 2008

Poszerzając wiedzę na temat światowej kinematografii, tym razem wędrujemy do Japonii. A konkretniej, do japońskich produkcji filmowych, które warto zobaczyć. Być może ktoś, kto do tej pory nie był zwolennikiem tego rodzaju filmów, nareszcie się do nich przekona?

Japońskie kino – które filmy warto obejrzeć?

1. Tokijska opowieść, reż. Yasujiro Ozu, 1953

Klasyk, jeśli chodzi o japońskie kina. Co ciekawe, bardziej w Europie niż w Japonii. Nostalgiczna opowieść o parze staruszków, którzy przyjeżdżają do powojennego Tokyo w odwiedziny do dzieci, które zajęte pracą nie mają dla nich czasu. Zderzenie starego z nowym, tradycji z nowoczesnością i oczekiwań z realiami. Bolesna, utkana z drobnych zdarzeń codzienność zastępuje tu z powodzeniem fabułę.

2. Pożegnania, reż. Yorijo Takita, 2008

Daigo jest wiolonczelistą, gdy traci pracę zmuszony jest wraz z żoną przenieść się na prowincję i podjąć pracę jako nokanshi (osoba zajmująca się przygotowywaniem ciał zmarłych do trumny). W tym nędznym filmie, nadzwyczaj dobrze przyjętym w Polsce, żarty nie bawią, a wzruszenia nie poruszają. Gniot gniotów (albo różnica kulturowa nie do pokonania w ograniczonym umyśle niżej podpisanej).

3. Lalki, reż. Takeshi Kitano, 2002

Podstarzały boss Yakuzy żując kanapkę w parku wspomina swoją pierwszą miłość, z której zrezygnował na rzecz kariery w mafii. Matsumoto porzuca ukochaną, ta z rozpaczy traci rozum – wtedy mężczyzna wyrusza wraz z nią w wędrówkę poprzez Japonię. Wymalowana gwiazdka j-popu obojętnie mija zakochanego w niej fana. Co łączy te trzy historie? Stanowią one podstawę do rozważań na temat miłości i ponoszenia konsekwencji własnych czynów. Mimo, że brzmi to jak koszmarny banał, film naprawdę warto obejrzeć – chociażby dla niezwykłych pejzaży i muzyki wybitnego japońskiego kompozytora, Joego Hisaishi.

4. Hiroshima moja miłość, reż. Alain Resnais, 1959

Film, uznany przez krytyków i historyków za początek francuskiej Nowej Fali, to niespieszna opowieść o melancholijnym romansie – oto w Hiroshimie w kilka lat po II wojnie światowej spotyka się francuska aktorka i japoński architekt, których prócz chwilowych uniesień połączy chęć opowiedzenia sobie fragmentu wspomnień wojennych… Estetycznie urzekająca historia o pamięci i punkt obowiązkowy dla (szanujących się) kinomanów.

5. Hanami – Kwiat wiśni, reż. Doris Dorrie, 2008

Japońskość tego filmu to trochę ściema (jest produkcją niemiecko-francuską), ale jeśli obejrzycie Hanami… to z pewnością nam wybaczycie. Doris Dorrie pochyla się nad fenomenem fascynacji kulturą japońską w Europie i ograniczonymi możliwościami jej zrozumienia.

Rudi i Trudi są typowym niemieckim małżeństwem w wieku emerytalnym – on choruje na serce i najchętniej przesiaduje w ich wiejskim domu, ona jest pełna życia. Podczas wakacji nad morzem Trudi niespodziewanie umiera, zostawiając kompletnie nieprzygotowanego na tę okoliczność męża. Rudi postanawia zrealizować marzenie żony i odwiedzić syna, mieszkającego w Japonii. Na ulicach Tokyo poznaje młodą bezdomną Japonkę, z którą mimo bariery językowej szybko się zaprzyjaźnia. Fascynacja i akceptacja ‘obcej’ kultury ilustrowana jest niezwykłymi zdjęciami pokazującymi w nietypowy sposób całą turystyczną sztampę Japonii – od Fuji, po tytułowe Hanami (zwyczaj oglądania kwiatów kwitnącej wiśni). Polecamy entuzjastom Japonii i laikom.

Tekst: Helena Łygas

Zobacz też: 5 e-substancji dodawanych do żywności

5 e-substancji dodawanych do żywności


Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News