Oficjalne zakazy oznaczają powstanie czarnego rynku i rozkwit nielegalnych biznesów. Tak było w przypadku prohibicji w USA, chętnie utrwalanej na taśmie filmowej przez kino, które kocha występek i przedsiębiorczych bohaterów. Dzięki Gangsterowi Johna Hillcoata pojawia się okazja, żeby bliżej przyjrzeć się temu, jak prohibicyjni przestępcy stawali się bohaterami.
Ruch na rzecz prohibicji w Stanach Zjednoczonych rozpoczął się już w połowie XIX wieku, propagowany przez kościoły ewangeliczne. Akcja atakująca produkcję alkoholu sięgnęła apogeum w czasie I wojny światowej, kiedy grano na uczuciach niepokoju i strachu, odwołując się do krytyki niemieckich browarów i obrazów przemocy domowej. Manifestacje poglądów szybko przeniosły się do rządu, który w 1919 roku wprowadził zakaz produkcji i sprzedaży alkoholu, formułując osiemnastą poprawkę do amerykańskiej konstytucji. Odtąd legalne było spożywanie napojów procentowych, ale nie ich wytwarzanie. W zakazie brakowało logiki, co wykorzystali przedstawiciele organizacji przestępczych. Rozpoczęto podziemną produkcję i dystrybucję alkoholu. Dopiero gdy w 1933 roku wytknięto rządowi propagowanie hipokryzji w narodzie amerykańskim, prohibicja została zniesiona. To właśnie ten blisko piętnastoletni okres najczęściej portretują twórcy kina gangsterskiego.