Piątkowy wieczór ze znajomymi. Po kilku głębszych zawsze pada to życiowe pytanie: idziemy coś wszamać? Długie picie na pusty żołądek nie popłaca, a z każdą kolejką porcja kebaba bądź frytek jawi się jako wymarzone El Dorado. Koszt 5-10 złotych otwiera drzwi do gastronomicznego raju na każdym rogu. Głównie dla mięsożerców. A co z wegetarianami?
Stało się. Po setce dokumentów na YouTubie opowiadających o rzezi na delfinach czy raportach demaskujących koszmarną codzienność zwierząt hodowlanych decyzja została podjęta. Zmieniasz swoje życie, przybijasz piątkę z „Zielonymi” i rezygnujesz z mięsa. W dalszej perspektywie może nawet z ukochanego sera i jajecznicy. Zapisujesz się do wege grup na facebooku i poznajesz masę łatwych przepisów, jak uniknąć jedzenia wyłącznie ziemniaków z kefirem. Jednak twoja silna wolna zostaje wystawiona na ciężką próbę dość szybko. Nadchodzi weekend, impreza ze znajomymi. Czy to domówka czy to plener nie możesz iść za głosem tłumu i zadowolić się cheeseburgerem. Rezygnacja z posiłku też na niewiele się zda. W końcu obiecałeś sobie wykluczenie mięsa, a nie głodówkę. Spokojnie. Proste triki i rozwiązania sprawią, że nie będziesz postrzegał każdej imprezy jako wielkiej próby charakteru. Albo nie staniesz się wegetarianinem/weganem, który okazyjnie wcina kurczaka z rożna.
Nie tylko mięsem człowiek żyje
Potrzebujesz MacBooka? Razem z ekspertami Lantre wybraliśmy maszynę dla ciebie 💻🍏👍
Pamiętaj, że masz wybór. Kiedy cała ferajna szturmem rusza po mięsne przekąski, nie wahaj się odłączyć od grupy i odwiedzić konkurencyjny bar. W dobie mody na slow i eko life nie ma mowy, żeby wszystkie przystanie z wege przekąskami były zamknięte dla roślinożernych potrzebujących. Do wyboru będziesz miał falafele (oszukasz mózg łaknący kebaba na cienkim), wege burgery czy nawet wege pizze. Wystarczy poszukać przed wyjściem kilku adresów, zwracać uwagę na plenerowe foodtrucki i wieczór uratowany. I to bez naginania zasad.
Sklepowe półki mogą zaskoczyć
Nie oszukujmy się. Nie zawsze ma się siłę i ochotę szukać na własną rękę czegoś do jedzenia. Niemniej sklepy spożywcze to raczej stały punkt imprezowego pub crawl. Zaopatrz się w krakersy, wegańskie chipsy czy paluszki. Zyskasz swobodę podjadania i unikniesz nagłego głodu, który w pewnym momencie dopadnie współtowarzyszy. A może kolektywnie złóżcie się na jakieś przekąski? Upieczecie dwie pieczenie (i wege szaszłyka) na jednym ogniu!
Domowe kuchenne rewolucje
Masz domówkę – masz szczęście. Tak głosi odwieczna zasada osób nieprzepadających za jedzeniem na mieście. Zamiast szukać suszonych owoców do podjadania albo hummusu na wynos, zaoferuj się i przynieś własnej roboty koreczki bądź kanapki. Pasty z ciecierzycy bądź pesto robi się w kilka minut. Miksuj co masz pod ręką i smaruj kolejne kromki chleba. Nawet przez głowę ci nie przejdzie myśl, że przydałoby się do tego salami. Takie pasty potrafią nasycić, a są na tyle proste w przygotowaniu, że unikniesz oskarżeń o bycie niewolnikiem jakiejś dziwnej mody.
Przezorny zawsze ubezpieczony
Nie chcesz wydawać fortuny w nocnym sklepie? Pobuszuj po domowych regałach i wrzuć do torby oprócz zapalniczki suszone owoce albo wafle ryżowe. Nie zajmują dużo miejsca, a z pewności zaspokoją doraźny głód. I obejdzie się bez jedzenia trawy czy zrywania mirabelek z drzew w parku.
Nie taki fast food straszny…
Kiedy już naprawdę nie masz wyjścia i niemal pogodzony z losem podchodzisz do kasy z myślą kupna 2 for you albo B-smarta – jest jeszcze nadzieja. Wiele osób o tym zapomina albo nie dowierza, ale fastfoodowe frytki to produkt wege (o ile nie jesteś weganinem, możesz nawet posilić się dodatkowo sosem). Z kolei falafele są w ofercie większości kebabów i szybkich barów kanapkowych. Możesz utrzeć nosa wszystkim, którzy na imprezie proponują ci doniczkowe roślinki albo otręby do jedzenia. Wege dieta wcale nie jest taka trudna do przestrzegania.
Te i wiele innych porad w jasny sposób pokazują, że zmiana trybu życia nie musi wiązać się z wiecznym odmawianiem sobie przyjemności bądź odpieraniem pokus. Po kilku wyjściach z nowymi przekąskami przekonasz się, że mięsna przegryzka może i była sycąca, ale nie jest jedynym rozwiązaniem na imprezowe gastro. No i przypomnij sobie te kilometrowe kolejki do Maca albo kebaba. Od razu odechciewa się jeść.
Tekst: Kasia Mierzejewska