Gdzie najlepiej spędzić czas będąc w Poznaniu??

Panorama rynku Poznańskiego, a w tle chmury o zachodzie słońća

Stolica Wielkopolski, miasto know-how, czy wreszcie Poznań miasto doznań. To z pewnością wystarczająca liczba argumentów, by odwiedzić to miejsce. Tym bardziej że w określeniach o mieście doznań, nie ma ani krzty przesady.

Dzisiaj krótki przewodnik, topowa piątka miejsc na weekendowy wypad. Wpadacie na weekend, macie niewiele czasu. Chcecie coś zobaczyć, zjeść i koniecznie dobrze się zabawić. Ma być dobrze, szybko i przystępnie cenowo. Z tym przewodnikiem wybierzecie najlepiej jak można, oszczędzając sobie niepotrzebnych zawodów. Lecimy!

Zadanie, które sobie założyłem, jest nad wyraz trudne. W Poznaniu jest tyle świetnych miejsc, że narzucenie sobie samemu wyboru 5-ciu, to strzał prosto w kolano. No nic, słowo się rzekło napisało, do dzieła.

Oferta pracy w HIRO

Szukamy autorów / twórców kontentu. Tematy: film, streetwear, kultura, newsy. Chcesz współtworzyć życie kulturalne twojego miasta? Dołącz do ekipy HIRO! Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej


Marina, czyli lodowy Everest

Środa czy nie środa, zawsze jest dobra pora na loda. No patrz, jak się zrymowało! Jeśli wydaje Ci się, że jadłeś dobre lody, może nawet najlepsze, to masz rację, wydaje Ci się. Wyślę Cię w Poznaniu w takie miejsce, gdzie spróbujesz lodowego nieba. Gdyby Twoja mama była najlepsza na świecie w lodach, tak jak jest w rosołku, to musiałbyś ją przeprosić i oznajmić przy niedzielnym obiedzie, że sorry, ale jest na drugim miejscu!

Marina przy Woźnej 18 – zapisz to w tym swoim kajeciuku, ajfoniku, na nadgarstku, czy gdzie tam lubisz. Bylebyś trafił, podziękujesz. Lody molekularne, bo o takich mowa, to nie jakieś tam lodowe pitu-pitu, jak w większości podobnych miejsc. Tu liczy się fakt, że Twoja porcja powstaje poprzez zamrożenie całości składników w ciekłym azocie i trwa to minutę czy półtora, a nie leży w jakiejś zamrażarce nie wiadomo jak długo. Smak, świeżość, a przede wszystkim konsystencja (!) tych lodów, jest nieporównywalna z żadnymi innymi. Do tego przemiła obsługa, pyszne smaki i ogromne porcje. Podsumowanie mogę skrócić do 4 słów… Musisz Misiu Tego Spróbować. Listy dziękczynne przyjmuję pod adresem redakcji.

Lód w rożku, w tle lokal
facebook.com/marinan2poznan

Termy Maltańskie – jedno miejsce, tak wiele możliwości

Z Mariny jest całkiem niedaleko do miejsca, które koniecznie powinieneś odwiedzić. I nie chcę słyszeć, że basen to my też mamy u siebie; szkoda czasu na basenyyyy; a to bym musiał mieć kąąąpielowki i ręęęcznik i takie tam biadolenia. Nie. Spakuj ten swój objedzony lodami tyłek w furmankę i jedź do Term Maltańskich. Przed Tobą całe 5 minut drogi, dasz radę. Na miejscu masz wybór. Już fajnie, nie? Albo basen sportowy, albo aquapark, albo strefa saun. Ewentualnie kombo wszystkich trzech. Jak wcześniej zauważyłeś, basen masz u siebie, więc sobie podarujmy, ale kup sobie bilet 2 lub 3-godzinny i idź do aquaparku, a później do strefy saun. Zahacz o wielki basen ze sztuczną falą, jaccuzi, zjeżdżalnie, wypłyń do basenów zewnętrznych, oglądając panoramę Jeziora Maltańskiego, potem jeszcze solanki i byłoby. Bo Ci się jeszcze skóra na dłoniach pomarszczy.

Zostały (w wersji optymistycznej) 2 godziny, wchodzisz do strefy saun i tu zaczyna się magia. Kilka saun, suche i parowe, grota śnieżna, baseny z lodowatą wodą, jacuzzi, balia, tepidarium do odpoczynku z podgrzewanymi ławami i łóżkami wodnymi. Czy ja muszę coś więcej dodawać? No właśnie. Koniecznie zabierz ręcznik. Jeśli nie zabrałeś, możesz wypożyczyć na miejscu. Obowiązkowo weź udział w seansie parowym (o pełnych godzinach) i skorzystaj z sauny Kelo (na zewnątrz) opalanej drewnem, bajka! Wierz mi, że po takim wypadzie, tak dobrze nastawisz się na dalszą część dnia, że sam będziesz zdziwiony.

Widok na basen zamknięty
facebook.com/termymaltanskie/

Violet Sushi&Yakitori – surowa ryba i zimny ryż w najlepszym wydaniu

Wiem, o czym teraz myślisz. Jedzenieeeee! Bardzo dobrze, o to chodziło. Teraz jesteś odprężony, masz pozytywne nastawienie, trudniej Ci będzie odmówić surowej ryby. Tak, tak, zabieram Cię na sushi i nie chcę słyszeć żadnego ale. Mięcho przekąsisz sobie wieczorem. Z susharniami w Poznaniu jest taki kłopot, że albo jest słabe sushi, albo zbyt wysokie ceny, albo mierna obsługa. Ewentualnie mix tych wspaniałych cech.

Miejsce, do którego Cię zapraszam, jest na drugim końcu skali. Zdecydowanie bliżej krańca zajebistości. W Violet Sushi zjesz pysznie, niedrogo, a do tego w miłej atmosferze. Skorzystaj z opcji 5-10-15, dzięki której wybierzesz swoje ulubione kawałki we wspomnianych przedziałach cenowych, znakomita oferta. Koniecznie weź jakąś zupę, wszystkie są dobre i wino śliwkowe, fantastyczne. Będziesz przezadowolony, najedzony i lekki, a twoje kubki smakowe i portfel Ci podziękują.

Sushi rozłożone na kilku talerzach, w tle fioletowa zasłona
facebook.com/VioletSushi/

Bistro Tancereczka – na bifor, na after, na zawsze

Najedzony, zrelaksowany, pozytywnie nastawiony, podkład wręcz idealny. Czas pomału myśleć o wieczorze. Będzie równie trudno, jak z poprzednimi punktami. Tego typu miejsc jest w mieście know-how niezliczona ilość. Można wybierać, przebierać i co 30 minut być w innym. To w sumie całkiem niezła opcja.

Ale na początek zabiorę Cię tam, gdzie spodoba Ci się na pewno, do Bistro Tancereczka. Sympatyczne miejsce w sąsiedztwie Rynku, otwarte od świtu do zmierzchu. Szeroki wybór alkoholi i jedzenia. Co ważne, nakarmią Cię nieważne czy dotrzesz o 19:00, czy o 5:00 rano. I nie jakimś zdechłym hot-dogiem czy frytką, ale mini burgerem z chipsami, kaszanką na pumperniklu, pyrą z gzikiem czy tatarem. Wszystko świeże i pyszne. Do tego koniecznie spróbuj gruszkówki własnego wyrobu. Koniecznie!

Widok na wnętrzene pubu pełnego ludzi
facebook.com/bistrotancereczkapoznan/

SQ Klub i Projekt LAB – elektronika najwyższych lotów

Miało być pięć miejsc, ale będzie sześć. Taki bonus. A tak naprawdę, to zwyczajnie nie jestem w stanie wskazać jednego z nich, bo oba są na znakomitym poziomie, acz radykalnie inne. Jak już masz zrobiony podkład i mordka Ci się cieszy, to czas pomyśleć, gdzie by tu tupnąć nóżką. No i właśnie, zależy czy Twoja nóżka woli tupać raczej do house, czy do cięższych i głębszych brzmień. A nóżka woli w sportowym butku, czy raczej tak zwanym każualku? I teraz, jeśli wybierasz opcję ciuchowy sztyft i house w dobrym, ibizowym klimacie, to znakomitym wyborem będzie SQ klub.

Ludzie bawiący się w klubie przy połyskujących laserach
facebook.com/SQpoznan/

Jeżeli jednak wolisz bardziej mrocznie, ciężej i do południa dnia kolejnego, koniecznie wbijaj do Projekt Lab. Niezależnie, które z miejsc wybierzesz, będziesz zadowolony. Doskonały klimat, znakomite bookingi, różnorodność, doborowe towarzystwo. W obu tych miejscach każdy rasowy klubowicz, poczuje się doskonale. Ale zaraz, tak sobie myślę, po co to dzielić?! Po co się ograniczać?! Wybierz się do obu! Tak, to zdecydowanie najlepsza opcja. Do 4:00 melodyjny house w SQ, a do południa następnego dnia, wkręcające mocne bity w Labie. Wymarzone zwieńczenie doskonałego dnia.

Widok na kolorową, oświetloną scenę klubu
facebook.com/ProjektLab

Przebrnęliśmy! Masz podstawową, niezbędną wiedzę, teraz tylko zaplanować termin i…       zapraszamy. Miasto doznań przyjmie Cię z otwartymi ramionami.

Tekst: Paweł Niedzielski

Rate this post

Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News