Kiedy wyobrażamy sobie artystę, który osiągnął wielki sukces, do głowy przychodzą stereotypowe obrazki charakternej osoby, mającej swoje demony, które próbuje zwalczyć butelką ginu i autoterapią przy sztalugach.
Jednak rzeczywistość często wygląda o wiele inaczej. Oto pięć filmów, które odczarowują, albo wręcz przeciwnie — demonizują, sylwetki znanych artystów.
1. Babcia Moses (1950)
Ten krótkometrażowy film Jeromego Hilla o amerykańskiej artystce Babci Moses został nagrodzony nominacją do Oscara. Jednak pewnym wyzwaniem przy oglądaniu może być oddzielenie rzeczywistości od powojennej propagandy. Już na początku filmu zostajemy poinformowani, że będzie to portret artystki jak Amerykanki, co jest kontynuowane swego rodzaju reklamą nowej reformy kultury wprowadzonej w tamtym czasie w Stanach, a folkowa artystka Anna Mary Babcia Moses to jej wzorowy przykład. Narrator dokumentu komentuje, jak prace Moses podtrzymują bogactwo kulturalne Ameryki, podczas gdy sama artystka odzywa się dosłownie raz. Mimo wszystko film pokazuje świetne prace Moses, w których oprócz banalnych cytatów narratora, możemy dopatrzyć się unoszącej się melancholii pośród rozległych pól i błękitnego nieba na jej obrazach. Czasem to wystarczy, by docenić kunszt artystki i na własną rękę poczuć jej dzieła.
2. Edward Munch (1974)
Na pierwszy rzut oka dramat dokumentalny Petera Watkinsa jest wypełniony frazesami, ale jakby nie patrzeć, takie też było życie Edwarda Muncha, neurotycznego, skłonnego do załamań ojca chrzestnego skandynawskiego ekspresjonizmu. Jednak umiejętność reżysera do wypełnienia luki pomiędzy prawdziwym życiem artysty a tym, na jakiego się kreował i jak chciał zostać zapamiętany, sprawia, że film nie jest zwykłą notą biograficzną. Ostatnio wydane biografie skłaniają się do przedstawiania Muncha jako prawdziwie zagubionego człowieka, który posiadał również niezwykłą umiejętność mitologizacji własnego ja. Historia sugeruje, że reputacja artysty jako udręczonego geniusza, to po części wyolbrzymiona łatka, którą sam sobie nadał. I to w swoim filmie próbuje zbadać Watkins – reżyser pyta, gdzie jest granica pomiędzy rzeczywistością a wyobrażeniami? Obrazami i życiem?
3. Frida (2002)
Jednym z powodów, dla których reżyserzy decydują się na nakręcenie filmów o znanych malarzach, jest z pewnością tło wypełnione znanymi obrazami. Jednak biografia Fridy Kahlo, z Salmą Hayek w roli głównej, nakręcona przez Julie Taymor ukazuje tylko kilka z obrazów Kahlo i w żadnym kadrze filmu nie widzimy artystki przy pracy. Za to Taymor przybliża nam artystyczny geniusz malarki raczej poprzez sceny z jej życia. Taki zabieg nie zawsze kończy się sukcesem, ale momentami prowadzi do stworzenia prawdziwie zachwycających scen, na przykład, kiedy Frida, uszkodzona po wypadku, ma halucynacje w szpitalu i widzi sale wypełnione chirurgami-kościotrupami. Reżyserka biografii ukazuje nam kreatywność Kahlo widzianą bezpośrednio jej oczami, co przynosi zaskakujący efekt.
4. Moja lewa stopa (1989)
Tytułowa część ciała w oskarowym filmie Jima Sheridana należała do Christy Brown, który używał jej do stworzenia własnych dzieł sztuki w ostatnim stuleciu, pomimo życia z porażeniem mózgowym. Niewiele osób, które widziały film wiedzą jednak o nieszczęśliwej historii Browna – jego pielęgniarka i żona jednocześnie podobno znęcała się nad artystą i była mu niewierna. Jednak pomimo przedstawienia lepszej wersji historii Browna na ekranie, Moja lewa stopa wyróżnia się zwróceniem szczególnej uwagi na proces twórczy artysty. Ciężko znaleźć inny film, który przykładałby więcej dramatyzmu do samego aktu malowania, każde dotknięcie pędzlem płótna przedstawione jest tu jak zwycięstwo, którym przecież dla Browna było.
5. Caravaggio (1986)
Film Dereka Jarmana, w którym zadebiutowali Sean Bean i Tilda Swinton jest totalną dezorganizacją klasycznej historii, której fragmenty niczym puzzle zostały złożone na nowo. Dionizyjska wizja Jarmana nie bez powodu została nazwana kinem niemalże punkowym. Film zawiera, jakże historycznie odstające, motocykle, skórzane kurtki, światła neonów i maszyny do pisania. Jednak w świetle życia artysty, który kochał alkohol i bójki, a nawet zabił innego człowieka i który malował świętych w otoczeniu brudnego pospólstwa, co na tamte czasy było nie do pomyślenia, te zaskakujące elementy dodają tylko prawdziwości biografii tego okrutnego, ale śmiertelnie utalentowanego człowieka.
Tekst: Amelia Zajączkowska