Lato dobiegło końca, pożegnaliśmy się z plażami, a wraz z nimi z kostiumami Victoria’s Secret. W maju tego roku koncern, który kontroluje 35% rynku bieliźniarskiego w USA, ogłosił, że wycofuje się z produkcji linii kostiumów kąpielowych. Decyzja spowodowana jest oszczędnościami i rozwijaniem innych sektorów marki. Tymczasem zastanawiamy się, dlaczego co druga kobieta marzy, żeby wyjść ze sklepu z różową torebeczką, w której szeleszczą zmysłowe koronki.
Zrozumienie fenomenu marki Victoria’s Secret to przede wszystkim zrozumienie jej historii. Choć mogłoby się zdawać, że za tym wielomiliardowym sukcesem stoi szereg czynników, osób i ich pracy, to prawda dotycząca zdecydowanie współczesności. Początki są zasługą jednego człowieka – Leslie Wexnera. Firmę Victoria’s Secret założył jednak zupełnie ktoś inny – absolwent szkoły biznesu w Stanford, Roy Raymond. Co mężczyzna może mieć wspólnego z fiszbinami i pasami do pończoch? Prawdopodobnie niewiele, za to jego żona już całkiem sporo. To przez nią lub raczej dzięki niej znalazł on swój pomysł na biznes. Roy chciał kupić swojej ukochanej zmysłową i luksusową bieliznę.