Endytofilia, grawiditofilia i wiele więcej. Wszystko, co powinniście wiedzieć o fetyszystach

Kobieta z warkoczem w czerwonym pokoju

Zajawki mają to do siebie, że zmieniają się jak w kalejdoskopie. To, co w danym momencie jest na topie, za chwilę staje się passé. Przynajmniej zazwyczaj. Zdarzają się też zajawkowicze, którzy poświęcają swoje życie jednej pasji. Zwykle są to hobbiści, ale zdarza się, że pasja staje się najważniejszą częścią życia. Tym, co je konstytuuje. To może być uzależnienie albo fetysz. Często zaś jedno i drugie.

Cienkie granice normalności

Po obejrzeniu dokumentu Zwierzęca miłość Urlicha Siedla Werner, Herzog powiedział, że nigdy nie widział piekła z tak bliska. Obraz ludzi w chorych relacjach ze zwierzętami, które niejednokrotnie spełniają ich erotyczne potrzeby, jednocześnie fascynuje i obrzydza. Pokazuje również, że granica między normalnością a patologią jest niezwykle cienka, a jej przekroczenie często odbywa się w sposób niezauważony przez przekraczającego. Podobnie ma się rzecz z wieloma hobby, które zamiast stać się odskocznią od codziennych problemów, stają się całym światem i skutecznie zastępują kontakty z innymi ludźmi. Łatwo je wyśmiewać i wyobrażać sobie kompulsywnych zbieraczy jako dziadów mieszkających w graciarniach. Podobnie jest z ludźmi, którzy mają niestandardowe upodobania seksualne. Fetyszyści!, mówimy z odrazą, ale co właściwie to znaczy?

Fetysze. Co na to psychologia?

Wykład dotyczący takich zagadnień, jak fetyszyzm, homoseksualizm czy nekrofilia, Freud kończy stwierdzeniem: Ale dosyć tych okropności! Jak widać, od czasów słynnego Austriaka postrzeganie wielu zjawisk bardzo się zmieniło. To, co kiedyś uchodziło za skrzywienie (w tym przypadku homoseksualizm), obecnie uznawane jest za normę. Niewykluczone, że za jakiś czas podobnie będzie ze zjawiskami uznawanymi obecnie za marginalne. Współczesna psychologia definiuje fetyszyzm jako rodzaj seksualnej parafilii (czyli zaburzenia) polegający na uzyskiwaniu przyjemności (głównie seksualnej) z obiektem pobudzającym, czyli fetyszem.

Oferta pracy w HIRO

Lubisz tematy związane z muzyką, filmem, modą i chcesz współtworzyć życie kulturalne twojego miasta? Dołącz do ekipy HIRO! Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej


Grupa zszokowanych ludzi

W obrębie nauki istnieje wiele sporów dotyczących fetyszyzmu, ale większość badaczy wiąże go z seksualnością. Teoretycznie każdy przedmiot może stać się dla człowieka fetyszem i istnieje masa terminów opisujących różne przypadki. Jednak wiele z nich nie ma medycznego znaczenia z powodu pojedynczych przypadków występowania lub istnienia wyłącznie w anegdotach. Nie zmienia to faktu, że ich liczba może przyprawić o zawrót głowy. Obok tak znanych pojęć, jak agorafilia, nekrofilia czy koprofilia, pojawiają się również takie, których nazwy brzmią niezwykle egzotycznie.

Oto kilka przykładów: endytofilia − osiąganiu satysfakcji seksualnej wyłącznie z ubranymi partnerami; grawiditofilia − fetyszem jest brzuch ciężarnej kobiety; sthenolagnia − fetysz związany z odczuwaniem satysfakcji seksualnej w przypadku obcowania z wyrzeźbionymi mięśniami (popularny w siłowniach i gazetach dla pakerów, które wręcz ociekają seksem); klizmafilia − satysfakcja seksualna jest osiągana poprzez wlew doodbytniczy.

Psycholodzy twierdzą, że najbardziej rozpowszechnionym fetyszem są stopy i buty na wysokim obcasie. Ich zwolennicy szukają partnerek, które spełniają ściśle określone warunki. W kontekście rozpoznania cytowanego wcześniej Freuda, który uważał stopę za reprezentację penisa, a but – waginy, taka skłonność przestaje przesadnie dziwić. Jednak idąc tropem słownikowym fetysze nie muszą mieć tylko seksualnych konotacji. Mogą być nimi również bezkrytycznie czczone przedmioty. Spójrzmy na te dwie twarze fetyszyzmu.

Mężczyzna przytulony do stóp kobiety

Internetowa wylęgarnia zabawek fetyszowych

To, co kiedyś było wstydliwą pasją, skrzętnie ukrywaną przed światem, teraz może się spokojnie rozwijać w sieci. Internetowa anonimowość i łatwy dostęp oraz kontakt z podobnymi ludźmi z całego świata sprawia, że Web 2.0 jest istnym rajem dla wszystkich fetyszystów. Czy zastanawialiście się, na ile przynależność do dziwnych grup na Facebooku i animowane zdjęcie profilowe jest wyrazem ironicznego podejścia do świata, a kiedy jest wyrazem przynależności do społeczności, o której w innych warunkach mówiono by co najwyżej szeptem?

Jedną z nich są bronies (skrót od brother of pony). Społeczność skupia młodych mężczyzn, którzy jak mało kto kochają przygody kolorowych kucyków z animowanej serii My Little Pony: Przyjaźń to magia. Dziwne? Niekoniecznie. W czasach, kiedy połowę życia spędzamy w wirtualnej rzeczywistości, a wełniana czapka stała się jednym z hipsterskich przebojów w sezonie… letnim, granicę dziwności wyznacza granica wyobraźni. To właśnie bronies odpowiedzialni są za liczne przeróbki serialu, które można znaleźć na YouTube, opowiadania o kucykach i wszelkie inne wytwory z nimi związane. Można to traktować jako kolejny przejaw infantylizacji społeczeństwa, ale na pew- no nie można tego marginalizować. Wystarczy spojrzeć na liczby: 5 milionów odsłon miesięcznie notuje najpopularniejszy bronie-blog, a liczba opowiadań tworzonych przez fanów słodkich koników przekroczyła już tysiąc.

Animacja z kucykiem Pony

O tym, że połączenie pasji do historii i symulatorów lotów może wypełnić spory kawałek życia, opowiada Jacek Bławut w doskonałym dokumencie Wirtualna wojna. Pomysły niektórych graczy niebezpiecznie ocierają się o fetyszyzm, bo jak inaczej tłumaczyć zachowanie człowieka, który siedzi oblepiony elektrodami, żeby w przypadku trafienia doznanie było jak najbardziej realne. Z drugiej strony wystarczy zastanowić się, ile czasu spędzamy, tuningując nasze profile na portalach społecznościowych albo instalując nowe aplikacje na smartfonach, żeby dziwactwa oglądanych w filmie graczy stały się przynajmniej większości z nas bliskie.

W parku i w sieci. Sex w miejscach publicznych

O ile fascynację dorosłych facetów kolorowymi konikami czy symulatorami lotów można traktować jako niegroźne dziwactwo, o tyle wiele coraz popularniejszych zjawisk ciężko zbyć pobłażliwym uśmiechem. To, co dla jednym jest zaburzeniem seksualnym, dla innych stanowić może pozorne urozmaicenie. Takim zjawiskiem jest choćby dogging. W skrócie chodzi o to, żeby uprawiać seks publicznie, na oczach przypadkowych przechodniów. Jak większość ludzi o nieszablonowych zainteresowaniach seksualnych, doggersi umawiają się przez internet, najczęściej za pomocą portali erotycznych, które pełne są różnego rodzaju propozycji.

Gif przedstawiający cyberseks

Za ojczyznę doggingu uznaje się Wielką Brytanię, gdzie pojawił się on w latach 70. i popularny jest nadal, o czym świadczą wpadki licznych celebrytów. Co ważne, doggersi nie tylko uprawiają, ale równie często obserwują, co czyni dogging specyficzną mieszanką ekshibicjonizmu z podglądactwem. To drugie niezmiennie ma wielu zwolenników, czego dowodem popularność serwisów, które zaglądają w prywatne życie gwiazd. co dalej? Inną coraz bardziej rozwijającą się dziedziną jest cyberseks. W jednym z epizodów fantastycznej Teorii wielkiego podrywu inżynier Howard traci dziewczynę, kiedy ta przyłapuje go na igraszkach z trollicą w jednej z sieciowych gier fantasy. Takich przypadków wirtualnych zachowań, które owocują konsekwencjami w realnym życiu, jest coraz więcej. Rozwój takich zjawisk jak bronies czy cyberseks sprawia, że ciężko prognozować przyszłość. Być może kolejna animacja albo technologiczny gadżet niedługo znajdzie inne zastosowanie i innych fanów niż to planowane. I tu pojawia się pytanie: co ty, drogi czytelniku, kryjesz na swoim dysku?

Tekst: Jan Prociak

Zobacz też: Cuckold – czy zdrada może być podniecająca?

Cuckold – czy zdrada może być podniecająca?

Rate this post

Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News