Połączenia są dobre. Z połączenia mleka i cukru można w domu zrobić krówki, a bez połączonych sił drożdży i chmielu nie mielibyśmy piwa. O dobroczynnych właściwościach połączeń wiedzą też bonzowie świata rozrywki i wykorzystują je chętnie, żeby opchnąć nam to samo po kilka razy. Czasem wyjdzie im nawet coś dobrego, chociaż częściej nie. Wybieramy najbardziej karkołomne z pomysłów na fabularny crossover, czyli połączenie motywów z kilku uniwersów w jedną spójną (mniej lub bardziej) historię.
Bruce Lee i Żywe Trupy kontra Rozważna i romantyczna
Mistrz w żółtym dresie wyrusza na turniej sztuk walki zorganizowany przez szalonego naukowca, oczywiście na bezludnej wyspie. Zamiast o trofeum, będzie walczył o swoje życie z hordą nieumarłych karateków. Brzmi fatalnie? To wydany w sierpniu komiks „Enter the Zombie”, łączący motywy z filmów Johna Romero i ekranowe przygody niepokonanego Bruce’a. Żywego trupa można jednak wskrzesić i wykorzystać z powodzeniem (finansowym, wartość artystyczna pozostaje dyskusyjna) w innym entourage’u. Tak jak w książce „Duma i uprzedzenie i zombie” Setha Grahame-Smitha, która niespodziewanie wspięła się na trzecie miejsce listy bestsellerów „New York Timesa”. Autor nie stworzył własnej historii, ale wplótł umarlackie wątki między karty najsłynniejszej powieści Jane Austen – co najważniejsze, nie naruszając przy tym spójności fabuły. Książka zostanie wkrótce zekranizowana, a kolejnym z dzieł Grahame – Smitha, zatytułowanym „Abraham Lincoln łowca wampirów” zainteresował się już reżyser Tim Burton. W oczekiwaniu na efekt jego pracy pozostaje nam lektura „Rozważnej i romantycznej i morskich potworów”.
Potrzebujesz MacBooka? Razem z ekspertami Lantre wybraliśmy maszynę dla ciebie 💻🍏👍
Obcy kontra Batman kontra Predator kontra Królik Bugs
Ze względu na prawa autorskie wydawcom najłatwiej łączyć przygody postaci z różnych publikowanych przez siebie tytułów. Dlatego Batman często występuje wspólnie z Supermanem (obaj pochodzą ze stajni DC Comics), ale raczej nie zobaczy się go w historii o Człowieku-Pająku, Hulku czy Punisherze (Marvel). Lubiana przez Amerykanów zasada „większe jest lepsze” w połączeniu z chęcią zainteresowania jak najszerszej publiki (więcej lubianych postaci w historii to więcej potencjalnych nabywców) często prowadzi do narodzin tytułów potworków, do których nawet najwięksi fani mogą podchodzić jedynie z rezerwą. Ciekawa koncepcja, by połączyć świat „Obcego” i „Predatora” w jedno uniwersum, zaowocowała serią niezłych komiksów i równie dobrych gier wideo (kwestię filmów kinowych należy grzecznie przemilczeć). Ale kiedy w historii pojawił się Terminator, tytuł serii („Obcy kontra Predator kontra Terminator”) zaczął zajmować niemal połowę okładki komiksu, a historia przybrała nieco groteskowy kierunek (streszczenie: klon Ellen Ripley walczy u boku Łowców z armią superżołnierzy zbudowanych przez prastarego androida, który przetrwał wojnę ludzi ze Skynetem i jako broń ostatniej szansy wykorzystuje plujące kwasem ksenomorfy – proste i ciekawe, czyż nie?). Ale w kategorii „niezjadliwe połączenie” wygrywa jednak seria „Superman i Królik Bugs” – ktokolwiek to wymyślił, powinien pójść śladem futerkowego bohatera i obić się kilka razy wielkim młotkiem po głowie albo zjeść laskę dynamitu. Na zdrowie, nasze.
Nadźwiękowy Jeż kontra Nastoletnia Czarownica kontra Wąsaty Hydraulik
Kiedy kończą im się pomysły, po zabieg crossoveru sięgają też twórcy gier. Mistrzostwo osiągnęła japońska firma Sega, która od lat wpycha, gdzie się da, swoją maskotkę, niebieskiego jeża Sonica. Czasem po to, żeby wypromować granie na mniej spenetrowanych rynkach (jak w przypadku występu Sonica w dziewczyńskim komiksie „Sabrina, nastoletnia czarownica”), innym razem z powodów wymienionych akapit wyżej – jak w padku „Sonic i Mario na olimpiadzie”. W czasach świetności Segi, jeszcze 15 lat temu, nie do pomyślenia byłaby współpraca z Nintendo, właścicielem postaci wąsatego Mariana. Obie firmy konkurowały wówczas zaciekle na polu produkcji konsol do gier, a sympatia do jednego z bohaterów mogła zdecydować o wyborze pomiędzy Super Nintendo a Segą Mega Drive. Fani jednej czy drugiej opcji z zapałem kibiców naszej ekstraklasy atakowali przeciwną stronę – w ruch szły wyzwiska, ciężkie przedmioty i twórczość własna (widok Sonica masakrującego wesołego hydraulika nie należał do rzadkości). W 2002 roku Sega wpadła w problemy finansowe i ogłosiła, że tytuły z nadźwiękowym jeżem będą się ukazywać na konkurencyjnych dotąd platformach Sony, Nintendo i Microsoftu. Uczuciami fanów nikt się nie przejmował, bo w grę wchodziły przecież wielocyfrowe sumy.
Kaczor Donald i Kaczor Duffy kontra Narkotyki
Czasami animozje między konkurencją daje się jednak obejść nie tylko dla pieniędzy. Sukces filmu „Kto wrobił Królika Rogera” (1988), w którym dwa flagowe kaczory z wytwórni Disneya i Warner Bros po raz pierwszy w historii kina stanęły dziobem w dziób (chociaż miał to być pojedynek fortepianowy, Donald wygrał z pomocą armaty), otworzył drogę do współpracy przy wydanym dwa lata później antynarkotykowym filmie „Tajemnica zaginionej skarbonki”. Poprzedzona osobistym apelem George’a Busha Seniora animacja po dziś dzień uczy dzieci, że marihuana jest zła.
Czterej Pancerni i Pies kontra Kapitan Żbik
A co słychać nad Wisłą? Chociaż spotkanie Szarika z psem Cywilem mogłoby okazać się wielkim sukcesem, mieszanie fabuł czy choćby gościnny występ bohatera z innego tytułu to w Polsce rzadkość. Pan W. z komiksu Jacka Lachowicza zdekapitował co prawda Reksia, a Likwidator dokonał likwidacji Redaktora Szwędaka (obie postaci z serii Ryszarda Dąbrowskiego), ale to wyjątki tylko potwierdzające regułę. Winić można brak rodzimych suberbohaterów z prawdziwego zdarzenia (bo prócz Asa z „Hydrozagadki” i Wilqa kogo jeszcze mamy, Borewicza?) – choć jak pokazują wcześniejsze przykłady, skrzyżować można wszystko ze wszystkim. Motyw crossoveru to u nas jeszcze ziemia niepoznana, pole do popisu dla najbardziej chorych przedsięwzięć. Zatem komiksiarze do ołówków, filmowcy do kamer i czekamy na efekty!
Tekst: Maciej Piasecki