David Foster Wallace. Niekwestionowana ikona amerykańskiej prozy

Został okrzyknięty pisarzem kultowym i genialnym umysłem już za życia. Od czasu samobójstwa w 2008 roku jego sława nieustannie rosła.

Wybitna powieść Infinite Jest jego autorstwa została uznana za rewolucyjną, a charakterystyczny wizerunek pisarza w okularach i w bandanie został uwieczniony w filmie biograficznym Koniec trasy. David Foster Wallace to niekwestionowana ikona amerykańskiej prozy. Od niedawna polscy czytelnicy mogą zmierzyć się z jego nieukończoną, owianą tajemnicą powieścią Blady Król, która właśnie ukazała się nakładem Wydawnictwa W.A.B.

Kiedy w wieku 46 lat odebrał sobie życie po wielu latach uzależnień i depresji, miał już w Stanach Zjednoczonych status ikony literackiej. Nazywano go – obok Joathana Franzena i Jeffreya Eugenidesa – najwybitniejszym przedstawicielem swojej generacji, a jego proza zachwycała oryginalnością i skrupulatnie wyrzeźbionymi zdaniami. W jego dorobku błyszczały jak klejony dwie powieści, z których jedna na stałe zapisała się w kanonie lektur obowiązkowych amerykańskiej literatury. Magazyn Time zaliczył Infinite Jest do grona 100 najważniejszych angielskich książek XX wieku.

Żadna z jego dwóch powieści (obok Infinite Jest również The Broom of the System) nie została przetłumaczona na język polski, a pierwszą, po którą sięgnie rodzimy czytelnik będzie – o ironio – powieść nieukończona. Tajemnicza, skompilowana przez jej głównego redaktora Michaela Pietscha z plików i notatek książka, którą Wallace pozostawił rozbitą na tysiące stron, wątków i fragmentów w swojej niewielkiej pracowni mieszczącej się w garażu przy kalifornijskim domu.

Pracował nad nią długo i mozolnie przez prawie dziesięć lat, choć mówił o tym niechętnie. Jego bliscy odnosili wrażenie, że siłuje się nieustannie z materią, z którą przyszło mu pracować. Chodziły słuchy, że w ramach reaserchu uczęszcza na kurs rachunkowości, ponieważ akcja książki miała toczyć się w centrum kontroli zeznań podatkowych. Być może nie brzmiało to szczególnie pociągająco, lecz jego znajomi wiedzieli jedno – jeśli ktoś ma przekonująco i z polotem zamienić rachunki w fascynujący temat, to tym kimś może być tylko David Foster Wallace.

Wallace od lat zmagał się z depresją i przeróżnymi uzależnieniami. Mimo to (a może również dlatego) czytelnicy otaczali go niemalże kultem. Niepokorny, odważny i bezkompromisowy w swojej szczerości, kreował już za życia mit pisarza-buntownika, który błyskotliwie mierzy się z każdym aspektem otaczającej nas rzeczywistości. Przeprowadzane z nim wywiady były pełne tej szczególnej wrażliwości, która pozwalała mu wychwycić najcieńsze nici łączące wszelakie zjawiska, perspektywy i aspekty. Jego niesamowity umysł magnetyzował podczas rozmów z dziennikarzami i czytelnikami, a w swoich tekstach korzystał z szerokiej wiedzy matematycznej, filozoficznej, socjologicznej. Elektryzował charakterystycznym wizerunkiem: nieodłącznej bandanie na głowie i długimi włosami.

Po śmierci pisarza, jego agentka literacka Bonnie Nadell oraz Karen Green, wdowa po Wallasie przejrzały skrupulatnie jego pracownię i odkryły w niej setki stron powstającej powieści, zatytułowanej Blady Król. Dyski, teczki z wydrukami, rękopisy. Niektóre pełne i zamknięte, inne jedynie naszkicowane, jeszcze inne wielokrotnie poprawiane.

Od początku było jasne, że powieść nie została ukończona, ale jednocześnie każdy wiedział, że książka jest dziełem tak wybitnym i ważnym w twórczości Wallace’a, że prędzej czy później musi zostać przedstawiona światu. Niełatwego zadania opracowania tekstu podjął się Michael Pietsch. Niełatwego, tym bardziej że wśród odkrytych w pracowni pisarza materiałów nie znaleziono żadnej wskazówki co do kolejności, w jakiej rozdziały Bladego Króla miały zostać ułożone. Jak się jednak później okazało, żmudna praca redaktora zaowocowała dziełem więcej niż wyjątkowym.

Powieść została wydana w 2011 po czym z miejsca zdobyła rzeszę wiernych fanów, zarówno wśród czytelników, jak i krytyków literackich. Rok po publikacji książka została nominowana do Nagrody Pulitzera i znalazła się w gronie jej finalistów. Lev Grossman z magazynu Time nazwał ją najlepszą powieścią Wallace’a, a Donna Seaman z Booklist napisała: Gorączkowo zajmująca, niedająca spokoju, z ostrym humorem… To nie powieść o porażce, ale raczej o dziwnie heroicznej wytrwałości… elektryzująca w przedstawianiu jednostek szukających wątpliwej ucieczki we wszechogarniającej, absurdalnej biurokracji.

W Bladym Królu Wallace powołuje do życia Izbę Rozliczeń Skarbowych oraz gromadę niezwykłych bohaterów, którzy w niej pracują. Ich życiorysy zostały rozrysowane w postaci pozornie przypadkowych, zderzających się migawek i okruchów pamięci. Wallace otwiera w swojej książce wachlarz emocji odrzuconych: demonicznej, gęstej jak smoła nudy i strachu, które stają się codziennością każdej z postaci. Mechaniczna praca, rutyna i wszechogarniający bezsens wykonywanych regularnie, tych samych czynności zdaje się zabijać w bohaterach resztki empatii. Stąd już blisko do tragedii.

Tekst Wallace’a to wielowymiarowa proza, która zwraca uwagę swoim kunsztownym, momentami niemalże poetyckim językiem uzupełnionym o cierpki dowcip i sporą dawkę tragizmu. Jak przy wszystkich utworach Wallace’a – jest przygodą intelektualną przynoszącą niekrywaną satysfakcję z kontaktu z dziełem błyskotliwym i wyjątkowym. Odsłaniana gdzieniegdzie fragmentaryczność nie przeszkadza w odbiorze Bladego Króla. Wręcz przeciwnie – staje się konceptem filozoficznym, który pokazuje zmienne perspektywy, niejednoznaczność i niespójności rzeczywistości. A przy tym Wallace, misternie dobierając słowa, buduje świat, który charakteryzuje nieprzebrane bogactwo znaczeń.

Polska scena literacka do dziś zachodzi w głowę, dlaczego tak długo nie było chętnych do tego, aby tego, aby wydać prozę amerykańskiej ikony. Wybitna tłumaczka Jolanta Kozak wspominała w wywiadach, że pukała do drzwi różnych wydawnictw mając w rękach gotowe tłumaczenie Krótkich wywiadów z paskudnymi ludźmi przez pięć lat, aby w końcu otrzymać pozytywną odpowiedź od Wydawnictwa W.A.B. Tym sposobem pierwsze teksty Wallace’a w Polsce ukazały się dopiero w 2015 roku. Już rok później opublikowano tom esejów Rzekomo fajna rzecz, której nigdy nie zrobię, a potem kolejny zbiór opowiadań Niepamięć – obie książki również w doskonałym tłumaczeniu Jolanty Kozak. Blady Król został przetłumaczony przez Mikołaja Denderskiego i również przed jego znakomitą pracą należy się pokłonić. Na tłumaczenie opus magnum Wallace’a, czyli Infinite Jest musimy jeszcze poczekać.

Proza Wallace’a nigdy nie była przewidywalna ani asekurancka – dokładnie tak, jak jego życie. Jego teksty są żywe, otwarte na nieustanną reinterpretację, niełatwe w konfrontacji. Czasem ześlizgują się i umykają, często nie uznają kompromisów. A doskonały Blady Król to pozycja obowiązkowa w biblioteczce każdego smakosza wytrawnej literatury zza oceanu.

Tekst: Sandra Kamińska

Rate this post

Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News