Silent disco nie jest zwyczajnym trendem, ale prawdziwym fenomen naszych czasów. Czyżby niedługo wszystkie najlepsze kluby w mieście miałyby zamienić się w “ciche dyskoteki”?
Początki silent disco sięgają lat 90. Wtedy eko-aktywiści używali podczas imprez słuchawek, by nie zakłócać hałasem środowiska. Również amerykański zespół The Flaming Lips w 1999 roku zorganizował krótką trasę koncertową zatytułowaną “The World’s First Headphones Concerts”. Po tych występach różne festiwale muzyczne zaczęły promować silent disco, jako dodatkową rozrywkę w swojej ofercie. W ciągu paru kolejnych lat ciche dyskoteki zdążyły opanować cały świat.
Zdarzyło wam się pójść do klubu i nie tańczyć, mimo że w tle leciał wasz ulubiony kawałek? Silent disco wymyślono po to, by przełamywać lody. Z chwilą założenia na uszy słuchawek istniejecie tylko wy i muzyka, a taniec nie jest już dla was żadną barierą. Obserwując silent disco z boku, myślimy, że ci wszyscy pląsający w ciszy ludzie są obłąkani, ale z drugiej strony widzimy, że to najlepsza zabawa w jakiej kiedykolwiek mieli okazję uczestniczyć. Możliwość wybrania utworu jest najbardziej pociągająca. Słuchamy tego czego chcemy. Podczas silent disco możemy równie dobrze zdjąć słuchawki i porozmawiać (bez przekrzykiwania) z osobą bawiącą się u naszego boku. Być może puściliśmy tę samą piosenkę co ona – doskonała okazja by nawiązać nową relację. Ciche dyskoteki są pod wieloma względami bardziej atrakcyjne, niż zwyczajne imprezy.
Dzisiaj możemy zaobserwować dużo eventów związanych z silent disco. Uczestniczy w nich masa ludzi, a popularność dyskotek stale rośnie. Być może niedługo wszystkie największe kluby zamienią się w ciche potańcówki. To byłoby ciekawe i zdecydowanie warte zobaczenia.
tekst | Zuzanna Tomaszewicz