Do tej pory technologia przysłużyła się tak wielu gałęziom medycyny, że bez niektórych nie wyobrażamy sobie już przychodni czy szpitali. Dostęp do skomplikowanej aparatury: laparoskopów, ultrasonografów czy tomografów wydaje się być standardem. Udaje nam się “drukować” protezy i substytuty organów wewnętrznych na drukarkach 3d, a drony mają wkrótce transportować krew dla pilnych transfuzji.
Czy jest w tym wszystkim miejsce dla chorób psychicznych, które z natury rzeczy są dość “nieuchwytne” diagnostycznie, a leczenie jest złożone i uwarunkowane szeregiem zmiennych?