Czy muzyka może uratować życie? Rozmawiamy ze Strand of Oaks, który już wkrótce zagra w Polsce

Czarno-białe zdjęcie mężczyzny z długi włosami, bez koszulki

Strand of Oaks to projekt Timothy’ego Showaltera, mieszkającego w Filadelfii. Chociaż wygląda na typowego twardziela – długie włosy, broda, tatuaże, to życie go nie oszczędzało.

Jak na klasycznego singer – songwritera przystało Timothy, czyli Strand of Oaks sam pisze teksty, muzykę i dobiera muzyków do swoich projektów. Jego muzyka osadzona jest w tradycji folka i folk – rocka z momentami psychodelii.

Zadebiutował w 2009 roku albumem Leave Ruin, choć swoje pierwsze kroki na muzycznej scenie stawiał już w 2003 roku. Czekał jednak na swój czas długo. Po debiucie poszedł jednak za ciosem – dużo koncertował, nagrywał kolejne płyty. Ale dopiero jego czwarty krążek zatytułowany Heal (2014) zyskał uznanie w oczach krytyków i publiczności.

Oferta pracy w HIRO

Szukamy autorów / twórców kontentu. Tematy: film, streetwear, kultura, newsy. Chcesz współtworzyć życie kulturalne twojego miasta? Dołącz do ekipy HIRO! Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej


W tym roku ukazała się kolejna płyta brodatego singer – songwritera – Eraserland. Nieco łagodniejsza i mniej psychodeliczna, a Timothy wraz z kolegami, którzy go muzycznie wspierają ruszył w kolejną trasę. Jednym z przystanków na niej będzie Halfway Festival, gdzie Timothy zagra już 30 czerwca. A dzisiaj, zapraszamy Was do lektury naszej rozmowy!

Czytaj również: Halfway Festival to najbardziej intymne, muzyczne wydarzenie tego lata. Dlaczego warto wziąć w nim udział?

Eraserland to Twój najnowszy album, który ujrzał światło dzienne kilka miesięcy temu, a tym samym miejsce, gdzie każdy z nas może zacząć od nowa. Jednak czytając wpis na Twojej stronie, wiem, że tworząc ten album nie byłeś w żadnym szczęśliwym miejscu, co więcej, napisałeś, że album ten nie miał prawa się ukazać. Mimo to, udało się – jak się czujesz teraz?

Moim celem jest stabilizacja i umiejętność radzenia sobie ze wszystkimi wzlotami i upadkami – jednak to przychodzi z wiekiem. Często, żeby poczuć się o wiele lepiej, wystarczy mi po prostu gra na gitarze i odcięcie się na kilka chwil od internetu.

Mówienie o rzeczach dla nas trudnych nie przychodzi łatwo, nie jesteśmy tego nauczeni. Ale to niezwykle ważne, racja?

Tak, oczywiście, to ważne, ale ważnym jest też, by za bardzo się nad tym nie rozwodzić. Rozpamiętywanie trudnych chwil staje się w pewnym momencie walką. Nie należy gonić za chaosem. Życie jest już wystarczająco chaotyczne, często fetyszyzujemy nasz ból. A wystarczy po prostu… żyć.

Muzyka, którą tworzysz to mieszanka folku i rocka z odrobiną melancholii. Jak Ty byś ją jednak opisał, nie używając kategorii muzycznych?

Moja odpowiedź na pierwsze pytanie idealnie tu pasuje. Mam nadzieję, że moje występy przynoszą publiczności całe spektrum emocji.

W Twoim życiorysie możemy przeczytać, że zawsze marzyłeś o karierze sportowca, jednak przez czynniki zdrowotne, musiałeś to marzenie porzucić. Jak zatem zaczęła się Twoja muzyczna przygoda?

Bardzo podoba mi się określenie muzyczna przygoda. Ale szczerze, nie pamiętam, jak to się zaczęło. Muzyka zawsze była ze mną. Moje marzenie o muzyce stało się hobby, a hobby zmieniło się w pracę. A co do sportu – i tak nie byłem w nim zbyt dobry.

W 2009 zadebiutowałeś z krążkiem Leave Ruin, ale świat Cię docenił dopiero kilka lat później – w 2014, przy okazji premiery płyty Heal. Obecnie, wydaje mi się, że żyjemy w czasach przepełnionych zniecierpliwieniem – ludzie pragną natychmiastowego sukcesu, najlepiej bez wysiłku. Jaką radę byś miał dla muzyków, którzy dopiero rozpoczynają swoją karierę?

Masz stuprocentową rację, jeśli chodzi o tę ludzką niecierpliwość. Jednak jest w tym coś dobrego – z niecierpliwości szybką rodzą się nowe zespoły, które są po prostu słabe i dzięki niecierpliwości, równie szybko umierają. Jeśli stawiasz pierwsze kroki w świecie muzyki, po prostu pisz piosenki i stań się w tym naprawdę dobry. Znajdź swój własny sposób na promowanie swojego kawałka duszy i bądź dumny z tego, co tworzysz, zanim ktokolwiek wyrazi swoją opinię.

Co jest dla Ciebie w tym momencie najważniejsze w życiu?

Bycie dobrym dla ludzi, których kocham.

Czy można powiedzieć, że muzyka uratowała Ci życie?

Chyba tak. Muzyka jest dla mnie bardzo ważna, ale finalnie sam musisz znaleźć powód, by kontynuować swoją egzystencję. Dobry utwór może pomóc wstać z łóżka i spróbować jeszcze raz. Myślę, że moje życie bez muzyki byłoby zupełnie inne, ale mam nadzieję, że bez względu na to, nadal byłbym żywy.

Już 30 czerwca zagrasz podczas Halfway Festival. To festiwal z niezwykle intymną atmosferą, łamiący festiwalowe stereotypy. Jak się czujesz na tę myśl?

Jeśli sama mówisz, że to jedyne w swoim rodzaju wydarzenie, to tym bardziej nie mogę się doczekać i jestem podekscytowany!

Wiem, że jesteś fanem tatuaży i masz ich całkiem sporo. Czy wśród nich jest jakiś Twój faworyt, czy wszystkie są dla Ciebie tak samo ważne?

Kocham wszystkie! A każdy z nich to dzieło mojego dobrego przyjaciela Josha Stephensa.

5 książek, który każdy powinien przeczytać…?

Myślę, że wszyscy powinniśmy po prostu czytać. David Bowie stworzył kiedyś taką listę, która na pewno jest lepsza od tego, co sam bym tu powiedział.

Rozmawiała: Klarysa Marczak

Rate this post

Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News