„Co ostatnio ciekawego przeczytałeś w sieci?” Eeee, nie wiem. Nie czytam. Za to, dużo piszę. Piszę komentarze. Co? Gdzie? No pod tym artykułem, którego nie przeczytałem.
Tak, tak. Bardzo lubimy taki sposób uczestnictwa w dyskusjach na różne ważne społecznie tematy. Komu z nas nie przydarzyła się sytuacja, podczas której wrzenie wzburzonej krwi wzięło górę nad chłodem zdrowego rozsądku i kazało wyrzucić z siebie opinię na temat, który znany nam jest tylko pozornie? Ale przecież przeczytałem/am początek, więc wiem o co chodzi!
Powyżej opisana postawa bardzo przeszkadzała Norwegom z NRK (państwowy koncern medialny składający się z publicznego radia i telewizji). Ogólnie, widzimy, że wiele osób rzuca się na sekcję komentarzy po przeczytaniu zaledwie nagłówka i kilku linijek tekstu – stwierdza Marius Arnesen – readaktor NRK.
Co można z tym zrobić? Skoro głównym problemem jest nieczytanie publikacji do końca przez użytkowników portali, to powinno się ich do tego zmusić. Jak? Rozwiązanie zastosowane przez norweskie medium jest genialne! Po załadowaniu konkretnego artykułu na stronie NRKbeta, zanim dodamy komentarz, musimy odpowiedzieć na trzy podstawowe pytania dotyczące CAŁEJ treści tekstu. Jeśli odpowiemy prawidłowo, będziemy mogli dodać komentarz. Coś na zasadzie testu z czytania ze zrozumieniem.
Jeśli czytając artykuł coś cię zirytowało, powinieneś zatrzymać się na chwile, złapać oddech i przeczytać artykuł do końca, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś – mówi pomysłodawca eksperymentu.
Jesteśmy bardzo ciekawi czy zapora będzie na tyle trwała i silna, by wytrzymać gniew doprowadzonych do furii trolli i czy wprowadzenie tego pomysłu w życie odbije się na ilości komentarzy. Cóż, na wyniki trzeba będzie jeszcze chwilę zaczekać.
Tekst: Krzysztof Jędrzejczyk