Wydaje się, że w ostatnich latach określenie „hejter” stało się tak popularne, że zaczęło oznaczać wszystko i nic. Nie jest tak, że ktoś budzi się rano, przeciera oczy, pisze w sieci negatywny komentarz i już — jest hejterem. Otrzymanie łatki hejtera jest o wiele bardziej skomplikowane. Przekonajcie się sami.
Osobą, która wprowadziła słowo hejter do użytku codziennego był Will Smith. W kawałku Gettin‘ Jiggy Wit It rapował, że “nie ma miłości dla hejterów“. Gdybyśmy chcieli jednym zdaniem spróbować zdefiniować hejtera, można powiedzieć, że jest to osoba, która wyraża swoją postawą intensywną niechęć w stosunku do innej rzeczy i osoby. Jednak według nas to właśnie przez takie definicyjne skróty myślowe za osobę szerzącą hejt w internecie jest uznawany praktycznie każdy. Chyba że faktycznie nigdy nie napisałeś w sieci, ani nie wypowiedziałeś publicznie żadnej negatywnej myśli. Cóż, gratulujemy — jesteś dobrym człowiekiem.
Nikt nie zostaje hejterem ot tak. Bycie hejterem ma różne fazy. Najpierw ktoś może po prostu darzyć antypatią daną sprawę czy osobę. Antypatia jednak wzrasta do skali wrogości. Wrogość wzbogaca się o pełną pogardę. Cała mieszanina rośnie nadal i dopiero gdy wybuchnie, możemy mówić o hejterze.
Którędy do domu?
Oczywiście naturalnym środowiskiem i spełnieniem największych fantazji hejtera jest internet. Tutaj można do woli dawać upust swoim emocjom. Kłócić się o wszystko, wyzywać innych. Niby istnieje szansa, że ktoś może gdzieś zgłosić takie poczynania, ale przecież hejter wie, w jaki sposób w sytuacjach awaryjnych szybko zniknąć. Najlepiej znaleźć sobie dużą przestrzeń wirtualną (nie tam żadne małe blogi), gdzie będzie można obrazić jak największą liczbę osób.
Sprawa się komplikuje, gdy hejter przechodzi do trybu offline. Zderzenie z ludźmi twarzą w twarz może literalnie być bardziej bolesne. No, chyba że posiada się kilku znajomych. O ile zwykle znajomi i przyjaciele mówią nam prawdę w rozsądnie krytyczny sposób, tak nasz przyjaciel hejter najpierw zyska sobie nasze zaufanie, aby następnie urzeczywistnić swój plan zniszczenia ludzkości (no, może teraz przesadziliśmy).
Można powiedzieć, że hejter umiera od wystrzelonej przez siebie samego kuli. Musi wylać swój jad na innych. Nie chodzi o nikogo z was, chodzi tylko i wyłącznie o nich. Dlatego na koniec dnia wszystko, co usłyszeliście od takiej osoby nie ma znaczenia. Nie należy się tym przejmować, a tym bardziej odbijać piłeczki hejtu — co często jest naszą naturalną reakcją obronną.
Z tej perspektywy bycie hejterem można uznać za rodzaj sztuki — nie można zatrzymać tej pędzącej machiny, jedyne co można zrobić to skupić się na formie konstruktywnej krytyki i otoczyć się ludźmi, którzy myślą podobnie. Zdobywając przy okazji kilku hejterów, dobrze o tym wiecie.
Tekst: Klarysa Marczak