Od paru dni, po tym jak Beyoncé wydała Lemonade, internet huczy. Jednak nie o tym, o czym tak naprawdę powinien. Uwagę od głównego, ważnego tematu odciągnęła „Becky z ładnymi włosami”. O co chodzi z tym albumem i tajemniczą Becky?
Lemonade jest genialnym dziełem zarówno pod względem muzycznym, jak i wizualnym. Jednak czy miałoby taką samą moc bez towarzyszącego mu filmu? Prawdopodobnie nie. Beyoncé po raz kolejny poprzez swoją twórczość angażuje się politycznie i społecznie, i to właśnie dzięki Lemonade zadaje najsilniejszy jak dotąd cios.
Na płycie pojawia się wypowiedź Malcolma X: The most disrespected person in America is the black woman, the most unprotected person in America is the black woman. I to właśnie czarnoskórym kobietom Beyoncé poświęca swój album. Pokazuje ich historię z pokolenia na pokolenie, tak jak z pokolenia na pokolenie przekazywano przepis na magiczną, osładzającą życie lemoniadę. Bo przecież, parafrazując słowa babci Jaya-Z – Hattie White, która pojawiła się w filmie, gdy życie daje ci cytryny, musisz zrobić z nich lemoniadę.
Historia kobiet, która z pokolenia na pokolenie była cały czas podobna. Gdy chciały coś osiągnąć, musiały walczyć bardziej niż inni, bo dla nich w społeczeństwie i w mediach jest mniej miejsca. Potrafiące poświęcić wszystko, co mają dla dobra bliskich. Milczące, znoszące zdrady i kłamstwa mężów oraz ojców. Odbiegające od kanonów europejskiego piękna, niemające „ładnych włosów”.
Nie, raczej nie ma co doszukiwać się w tajemniczej Becky Rity Ory czy Rachel Roy. Pomimo że pierwsza wstawiła zdjęcie w bikini z cytrynami i w naszyjniku z literką „J”, a druga z podpisem Good hair don’t care i hashtagiem #nodramaqueens. Rebecca Thomas, pisząca dla mtv.com, w swoim artykule wyjaśnia, że korzenie określenia good hair sięgają czasów niewolnictwa, gdy osoby z jaśniejszą karnacją i ładniejszymi włosami zostawały służącymi i zajmowały się gospodarstwem, a te z ciemniejszą skórą i kręconymi włosami musiały pracować na polu w cięższych warunkach.
W dzisiejszym społeczeństwie, nastawionym na dramę, ubóstwiającym celebrytów i ich życia, nie mogło obyć się bez poszukiwania znaczeń i symboli ukrytych zarówno w samym filmie, jak i w tekstach piosenek. Pomijając wspomnianą wyżej Becky, można znaleźć wiele odniesień do Jaya-Z, jednak czy należy Lemonade traktować jako dosłowną historię o ich życiu? Równie dobrze Beyoncé może opowiadać o związku swoich rodziców i zdradach ojca. Jedna z teorii porównuje artystkę do afrykańskiej bogini Oshun – bóstwa dobrobytu, płodności, miłości i… słodkiej wody. Inna mówi, że niszczone przez Beyoncé samochody są symbolem męstwa, a rozbijane przez nią okno wystawowe salonu kosmetycznego, który reklamuje się darmowymi zabiegami na twarz, jest kolejnym sprzeciwem wobec obowiązku piękna u kobiet.
tekst | Lena Maksiak