Ayahuasca to halucynogenny wywar, wykorzystywany przez szamanów z Ameryki Południowej, w ceremoniach religijnych. Według tamtejszych wierzeń, pozwalał na kontakt z duchami przodków, poza tym miał leczyć, a nawet rozwiązywać konflikty w danej społeczności. Dzisiaj, magiczny napój zyskuje na popularności daleko od szamańskiego tipi.
Choć przepisy na mistyczny wywar bywają różne, podstawę stanowią dwie rośliny: Psychotria viridis i Banisteriopsis caapi. Pierwsza zawiera silnie psychoaktywny środek, o wdzięcznym skrócie DMT, natomiast druga zapobiega jego rozkładowi w naszym żołądku. Sam wywar to jednak nie wszystko – najważniejsza jest ceremonia. Takie możemy znaleźć nawet w Polsce, choć nie jest to tanie przedsięwzięcie. Wielu twierdzi jednak, że warte swojej ceny.
Ayahuasca w ostatnich latach stała się popularna zarówno wśród biznesmenów szukających recepty na wypalenie zawodowe, artystów poszukujących inspiracji, czy też ludzi borykających się z depresją. Użytkownicy twierdzą, że ceremonia z użyciem wywaru pozwoliła im przepracować tkwiące w nich traumy. Jest nawet wykorzystywana w terapii uzależnień.
Mimo silnego działania psychoaktywnego, nie powinno się traktować Ayahuasci w taki sposób, w jaki traktujemy konwencjonalne narkotyki. Nie spotkacie jej na imprezie, za to coraz częściej mówi się o jej zastosowaniu w psychoterapii. Nie należy jednak zapominać, że w Polsce znajduje się na liście środków zakazanych w grupie I-N. Oznacza to, że jest uznawana za równie niebezpieczną co heroina.
Czytaj również: MDMA nie tylko na imprezę. Czy psychoterapia z użyciem tego narkotyku stanie się codziennością?
Tekst: Wiktor Knowski