Arcydzieło muzyczne tej dekady – The Cure „Songs of a Lost World”

Arcydzieło muzyczne tej dekady – The Cure „Songs of a Lost World”

1 listopada 2024 roku zapisze się w historii muzyki jako dzień, w którym The Cure po szesnastu latach nie wydawania nowej muzyki podarowali fanom album „Songs of a Lost World”.

Od Shows of a Lost World Tour do „Songs of a Lost World”

W grudniu 2021 roku The Cure ogłosili europejską trasę koncertową na jesień 2022 roku, a potem wiosną 2023 roku wyruszyli w amerykańską część trasy. Chyba nikt wtedy nie spodziewał się, że to właśnie The Cure ruszą w trasę w czasie, w którym pandemia wciąż psuła większość planów koncertowych. Nikt też nie podejrzewał, że trasa ta będzie pierwszym zetknięciem się fanów z najnowszymi piosenkami The Cure.

shows of a lost world tour


Potrzebujesz MacBooka? Razem z ekspertami Lantre wybraliśmy maszynę dla ciebie 💻🍏👍

Shows of a Lost World Tour rozpoczęło się 6 października 2022 roku w stolicy Łotwy – Rydze, a zakończyła się 10 grudnia 2023 roku w stolicy Kolumbii – Bogocie. Łącznie The Cure zagrali 89 koncertów – 46 w Europie i 44 w Ameryce. Zagrali 6 nowych utworów – „Alone”, „And Nothing Is Forever”, „A Fragile Thing”, „I Can Never Say Goodbye”, „Endsong” oraz „Another (Happy) Birthday”.

Uczestnictwo w koncertach The Cure z trasy Shows of a Lost World było doświadczeniem, którego nie dało opisać się słowami lecz twarzami, które błyszczały łzami wywołanymi właśnie tymi najnowszymi kawałkami.

Pozostało tylko czekać na nowy album, a czekanie to trwało dwa lata, bo pierwsze znaki, że album ten istnieje i naprawdę zostanie wydany pojawiły się w lutym 2024, gdy w oficjalnym sklepiku The Cure do sprzedaży trafiły koszulki z tekstem do „And Nothing Is Forever”. Najbardziej wyrazistą oznaką wyczekiwanego nowego okazał się limitowany do 5000 sztuk singiel „Novembre: Live In France 2022” zawierający „And Nothing Is Forever” oraz „I Can Never Say Goodbye”. Zaraz po pre-orderze tych wyjątkowych winyli pojawiły się billboardy, pocztówki, wystrój na oficjalnej stronie The Cure i wreszcie data premiery singla – „Alone”.

„This is the end of every song we sing, alone”

26 września 2024 roku dokładnie o godzinie 13.00 swoją premierę miała pierwsza nowa piosenka The Cure, która rozpoczynała każdy koncert na trasie Shows of a Lost World – „Alone”.

To utwór, który odblokował album. Gdy tylko nagraliśmy ten utwór, wiedziałem, że to utwór otwierający i poczułem, że cały album nabiera wyraźnych kształtów. Przez jakiś czas starałem się znaleźć odpowiednią linijkę otwierającą, pracując z prostą ideą „bycia samemu”, zawsze z tyłu głowy miałem to dokuczliwe uczucie, że już wiedziałem, jaka powinna być linijka otwierająca.

Odkryłem na nowo wiersz Ernesta Dowsona, angielskiego poety – nazywa się „Dregs”. Mam notes, do którego przez lata zapisuję rzeczy, które uważam za interesujące. Niektóre to dwuwiersze, niektóre rymy, inne słowa… to nie jest dziennik, wiele z tego to bełkot. Czasami przewracam stronę i znajduję coś i myślę: „O, to jest świetne”, i faktycznie przepisałem ten wiersz – nie wiem kiedy – a kiedy miałem trudności z odpowiednim zobrazowaniem „Alone” – ten wiersz… jego pierwszy wers… pomyślałem: „To jest to!”.

Miałem to gdzieś z tyłu głowy… Jakkolwiek go pisałem, nie było to poetyckie, a nagle odkryłem to i pomyślałem: „To jest to, to mnie niepokoiło”, bo wiedziałem, o czym piosenka powinna być.

„This love is a fragile thing This love is my everything”

9 października 2024 roku o 21.00 odbyła się premiera „A Fragile Thing”, piosenki po raz pierwszy zaprezentowanej 4 listopada 2022 roku w Assago we Włoszech.

To „piosenka o miłości” albumu, ale tak naprawdę nie jest to piosenka o miłości w takim sensie, jak „Lovesong” jest piosenką o miłości… Chodzi o to, że miłość jest najtrwalszą z emocji, najpotężniejszą, niesamowicie odporną… i jednocześnie niezwykle kruchą.

Miałem trudności z tą piosenką, próbując ją stworzyć. Pierwotnie nazywała się „Kill The Sun” i była zupełnie inna. Przekształciła się w tę piosenkę, która jest dla mnie bardzo specyficzna… Mam nadzieję, że będzie rezonować z innymi, ponieważ jest to uniwersalny temat.

Znowu, starałem się utrzymać album w uniwersalnym temacie. Choć większość piosenek jest bardzo osobista, to nie są rzeczy, które wyłącznie zdarzają się tylko mnie.

A więc, myślę, że to jest, w pewnym sensie, o tym jak możesz nie spełnić oczekiwań względem osoby, którą naprawdę myślisz, że powinieneś być. Myślę, że to część tego, co skłoniło mnie do napisania tej piosenki. Rozczarowanie sobą. Myślę, że to było jej sednem.

„Songs of a Lost World” – najpiękniejsze piosenki o tym, co utracone

Monumentalny. Podniosły. Sentymentalny. Nostalgiczny. Wzruszający. Poruszający. Emocjonalny. Refleksyjny. Melancholijny. Takimi słowami właśnie można opisać czternasty album The Cure.

the cure songs of a lot world

Robert Smith, Simon Gallup, Roger O’Donnell i Jason Cooper – mistrzowie! Po raz kolejny wspólnie nagrali najlepszą muzykę na świecie! To skład prawie idealny, bo choć Reeves Gabrels poprawnie zagrał na nowych utworach to podczas koncertów zupełnie się nie sprawdza – wykonuje swoje partie zbyt rockowo i zupełnie nie cure’owo.

„Songs of a Lost World” jest jak muzyczna smutna baśń – ma klamrę kompozycyjną w postaci „Alone” i „Endsong”, które są jak prolog i epilog; ma jasne i mroczne momenty w postaci „And Nothing Is Forever” i „I Can Never Say Goodbye”; ma piosenkę o miłości, czyli wspomniane „A Fragile Thing”; ma także ten jeden moment, który wyróżnia się od pozostałych jak „Drone:Nodrone”.

Wszystkie piosenki na tej płycie są niesamowite – to prawie niemożliwe wybrać te najlepsze i ulubione. Zależy to oczywiście od wrażliwości każdego słuchacza i to z jakim bagażem emocjonalnym słucha poszczególnych utworów. Będzie zależeć to także od wspomnień z nimi zbudowanych tak jak w przypadku poprzednich albumów, które mają już po kilkadziesiąt czy kilkanaście lat.

Największe wrażenie po pierwszym przesłuchaniu zrobiły oczywiście utwory znane z koncertów! Wersje studyjne przypomniały przeżywanie ich ze łzami spływającymi strumieniami po policzkach podczas koncertów i okazały się potwierdzenie, że ta płyta naprawdę istnieje i że teraz te piosenki już zawsze będą nam towarzyszyć już nie tylko jako wspomnienia z trasy.

To właśnie w tych kawałkach są momenty, które najmocniej uderzają, bo wiemy jak niesamowicie emocjonalnie wybrzmiały na żywo – lamentujące „Where did it go?” w „Alone”, pełne ciepła i uczucia „Slide down close beside me / In the silence of a heartbeat” w „And Nothing Is Forever”, romantyczne „Don’t tell me how you miss me / I could die tonight of a broken heart” w „A Fragile Thing”, instrumentalny początek łamiący serce w „I Can Never Say Goodbye” oraz pełen gorzkich westchnień poddania się „It’s all gone, it’s all gone, it’s all gone / No hopes, no dreams, no Word / No, I don’t belong I don’t belong here anymore” w „Endsong”.

Nie oznacza to, że pozostałe trzy utwory, które nie zostały zagrane podczas trasy nie zrobiły wrażenia! Wręcz przeciwnie – zrobiły wielkie wrażenie, bo „Warsong” było jak powrót do 1982 roku i albumu „Pornography”, „Drone:Nodrone” okazało się szalone oraz przypominające w pewnych momentach „The Hanging Garden” i „ From The Edge Of The Deep Green Sea”, a „All I Ever Am” stało się tą piosenką, w której Robert idealnie ujął to, o czym wiele przeżywających wszystko w środku osób czuje, a nie umiało wcześniej nazwać.

Chociaż sama ubolewam nad faktem, że „Another (Happy) Birthday” nie znalazło się na „Songs of a Lost World” to uważam, że album ten wciąż jest idealny. Każda z pięćdziesięciu minut jest perfekcyjna i każdy z ośmiu utworów jest perfekcyjny. Pamiętajcie, że czasem mniej znaczy więcej, a Robert już zdradził, że kolejny album The Cure nabiera kształtów!

„Songs of a Lost World” to dzieło zmieniające życie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Tekstami piosenek straconego świata Robert Smith opisuje prawdę o świecie, w którym żyjemy, a prawda jest taka, że jest to właśnie stracony świat. Odpowiedź na pytanie dlaczego zespół The Cure w tytule płyty określa świat mianem straconego pozostawiam Wam. Piosenki odpowiadają na nie wyczerpująco – wystarczy, że uda Wam się na chwilę powstrzymać słowa wypadające z umysłów („And the words falling out of our minds” z utworu „Alone”), aby to wszystko zrozumieć, a kiedy już to zrobicie nic nie będzie takie samo.

To płyta dla tych wszystkich, którzy wciąż mają marzenia i nadzieje, rozumieją jak ważne są obietnice, obsesyjnie rozmyślają o przeszłości, zatracają się w czasie oraz niezmiennie pozostają osobą, a nie duchem tego, kim byli.

„Songs of a Lost World” jest wszystkim, co kocha się w muzyce The Cure oraz albumem, na który warto było czekać kilkanaście lat. Jest nie tylko arcydziełem tego roku, ale i arcydziełem dekady.

Tekst: Matylda Motyl

Zobacz też: The Cure celebrują 30-lecie „Wish” i zagrają 2 koncerty w Polsce

The Cure celebrują 30-lecie „Wish” i zagrają 2 koncerty w Polsce

4.4/5 - (7 votes)

Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News