AKT to klub, jakiego jeszcze w Warszawie nie było. Czy dostaniecie się do środka?

Wnętrze klubu z różowym światłem

Chociaż nowe kluby raz na jakiś czas pojawią się na mapie stolicy, to takiego jeszcze nie było. AKT to miejsce, gdzie imprezowa atmosfera łączy się z odważnym performancem, a żeby dostać się do środka, trzeba znaleźć zupełnie nieoczywiste przejście.

Koncepcja nowego lokalu narodziła się podczas klubowych podróży po całym świecie. Są takie miejsca, do których wchodzisz na jedną imprezę, ale emocjonalnie już nigdy ich nie opuszczasz. To miejsca, które wspominamy bardzo długo i do których chcemy wracać. Taką właśnie przestrzeń chcieliśmy stworzyć w Warszawie – mówi Mariusz Krajewski, general manager klubu.

Początek historii brzmi pięknie, ale potem było już tylko trudno. Znalezienie właściwych osób do wcielenia tej wizji w życie, castingi do obsady, długie godziny nad scenariuszami performance’ów, a potem jeszcze dłuższe próby – to było ogromne wyzwanie.

Założenie jest proste, ale jednocześnie przewrotne i zamyka się w naszym sloganie: tego nie trzeba rozumieć – dodaje Kamil Żmuda, manager artystyczny klubu. W AKCIE łączymy performance na wysokim poziomie z imprezowym szaleństwem. Chcemy, żeby nad ranem w głowach naszych gości zostało coś więcej niż poranny kac. Abstrakcja, jest tutaj kluczowym słowem. Nad tą ideą pracuje grupa artystów – reżyser, aktorzy, tancerze, kostiumograf, charakteryzatorzy… można by tak długo wymieniać. Od podstaw został stworzony zespół, który spędza na scenie AKTU niezliczone godziny.

Klub mieści się na Mazowieckiej – ulicy dość kontrowersyjnej w oczach niektórych Warszawiaków. Co więcej, żeby znaleźć się w AKCIE, musisz wejść do innego klubu. Tak, to prawda. Można by pomyśleć, że od samego początku dbamy o to, aby goście byli trochę zdezorientowani. Rzeczy, które u nas zobaczysz, będą czasem nie na miejscu – tak, jak sam klub, który zupełnie nie przystaje do tego, co znamy na lokalnym rynku – dodaje Krajewski.

Ten klub to nowość w dzisiejszym rozumieniu nocnego życia. Wywodzi się on jednak z tradycji, która jest głęboko zakorzeniona w naszej europejskiej kulturze – mówi Grzegorz Gołaszewski, reżyser odpowiedzialny za performance w AKCIE. Jeżeli czasem masz wrażenie na imprezach, że czegoś ci brakuje i że wszędzie jest ciągle to samo, to chodź do nas i daj sobie szanse na doświadczenie czegoś więcej. Tutaj melanż i najbardziej absurdalne filmiki z Youtube’a mieszają się w absyntowej wizji, w której nie ma logiki i potrzeby łączenia głowy z resztą ciała. Gdzie reszta ciała może zakładać inne głowy, a te głowy mogą zostać owinięte folią aluminiową i włożone do mikrofalówki.

To co, wybierzecie się na poszukiwania nowej miejscówki? Więcej szczegółów na fanpage’u klubu AKT.

Logo klubu AKT

Oceń artykuł. Autor się ucieszy

Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News