8 filmów, które powinien obejrzeć każdy fan kina grozy i fantastyki. Gdzie można je zobaczyć?

Przerażających opowieści zaklętych w filmowych taśmach jest wiele, więc nie warto czekać na kolejne Halloween, żeby je zobaczyć. A akurat zbliża się idealna ku temu okazja!

Mowa tutaj o Splat!FilmFest, czyli największym w Polsce festiwalu nowego kina grozy, fantastyki, kina gatunkowego i bezkompromisowego kina arthousowego. 5. edycja Splat!FilmFest w tym roku odbędzie się w warszawskiej Kinotece (2-8 grudnia) i Centrum Kultury w Lublinie (9-15 grudnia).

Więcej o 5. edycji Splat!FilmFest przeczytacie tutaj: Święto dla fanów kina grozy i fantastyki. Na początku grudnia startuje Splat!FilmFest, a my już nie przedłużając, zapraszamy was do lektury zestawienia prezentującej 8 filmów, które koniecznie trzeba zobaczyć!

1. Color Out of Space

Przeciętna (na swój pokręcony sposób) amerykańska rodzinka przenosi się do odziedziczonego gospodarstwa w Nowej Anglii. Głowa rodziny hoduje alpaki, córka słucha metalu i zaczytuje się w kieszonkowym wydaniu „Necronomiconu”, starszy syn popala trawkę po kątach, a młodszy szuka rozrywki, wgapiając się w studnię. Jedyną normalną osobą wydaje się tutaj Theresa. Już wkrótce nie będzie to miało jednak większego znaczenia. Pewnej nocy w trawnik przed domem uderza meteoryt. Mieni się on dziwnymi kolorami, strasznie cuchnie i wzbudza spore zainteresowanie. Już następnego dnia zupełnie znika. Roztapia się w ziemi i zaczyna wpływać na wszystkie okoliczny organizmy – w tym na rodzinę Gardnerów. Elektronika wariuje, czasoprzestrzeń wygina się pod niewłaściwymi kątami, młody zaprzyjaźnia się z kimś mieszkającym w studni, a zwierzęta szaleją i ulegają mutacjom. Rodzinne napięcia narastają, a kolejne dziwne wydarzenia zaczynają być coraz bardziej niepokojące i makabryczne. Gardnerowie stają w obliczu tajemniczej i potężnej siły, z którą nie sposób walczyć. Kolor nie z tego świata może i jest po prostu fioletowy, ale przynosi ze sobą rzeczy obmierzłe, obrzydliwe, plugawe i wynaturzone.

Spadający z kosmicznych przestworzy meteoryt – a w zasadzie to sam Richard Stanley – uderza w opowiadanie Lovecrafta z taką siłą, że niewiele z niego zostaje. „Color Out of Space” z tekstem Samotnika z Providence wspólny ma przede wszystkim tytuł oraz motyw przewodni. Reżyser lovecraftowską grozę połączył z obrzydliwościami i efektami rodem z kina lat 80. XX wieku. Jeżeli do tego gatunkowego romansu dołączymy Nicolasa Cage’a z jego specyficznym aktorstwem, jedną strzelbę, zmutowane alpaki oraz feerie kosmicznych barw, dostaniemy wariację na temat twórczości Lovecrafta, jednak wyjątkowo przy tym absurdalną, dziwną, zakręconą i pomysłową. Może i nie o taki kosmos chodziło, ale odlot i tak jest niezły!

ŚWIATOWA PREMIERA: Toronto International Film Festival 2019

Więcej informacji: http://www.splatfilmfest.com/index.php/film/color-out-of-space/

2. WIWARIUM

Gemma i Tom są młodą i kochającą się parą. Przed nimi pierwszy ważny krok w kierunku poważnego dorosłego życia – przed założeniem rodziny muszą znaleźć miejsce na własne przytulne gniazdko. Podczas wizyty w agencji nieruchomości otrzymują propozycję odwiedzenia nowopowstałego osiedla mieszkaniowego. Miejsce, do którego trafiają, bardziej niż nowoczesny projekt przypomina dziecięcą fantazję na temat życia na przedmieściach. Rzędy domków ciągną się po sam horyzont – wszystkie są identyczne, puste i niepokojące. Para zaskoczona sterylnością wnętrz i okolicy zaczyna czuć się nieswojo. Tymczasem agent, który ich tu sprowadził, niespodziewanie znika, a pozostawieni bohaterowie w żaden sposób nie są w stanie opuścić osiedla. Hasło reklamujące nieruchomości jako miejsce na całe życie zaczyna brzmieć złowrogo. Gemma i Tom utknęli w surrealistycznej pułapce, gdzie obowiązują dziwne zasady. Jedyne, co im pozostaje, to zamieszkać w tym miejscu i czekać, aż coś przełamie monotonię panującą w tym uroczym, spokojnym i poukładanym piekle.

Lorcan Finnegan zabiera widzów do niepokojącego miejsca znajdującego się gdzieś poza naszą rzeczywistością. Reżyser trzyma w napięciu i nieśpiesznie podsuwa kolejne elementy układanki, która nigdy nie będzie do końca jasna. Surrealistyczny klimat, brak jasnych odpowiedzi, abstrakcyjność sytuacji oraz poczucie zniewolenia sprawiają, że „Wiwarium” dotkliwie narusza naszą strefę komfortu. Osiedle z najgorszych koszmarów stanowi również arenę innego rodzaju zmagań – historia Gemmy i Toma jest metaforą monotonii dorosłego życia, pułapki dorosłości oraz rozpadu rodzinnych więzi. Opowiada o ponurym losie, który może dopaść każdego z nas.

W rolach głównych pojawiają się nominowany do Oscara Jesse Eisenberg oraz laureatka nagrody BIFA – Imogen Poots.

ŚWIATOWA PREMIERA: Cannes Film Festival 2019

Więcej informacji: http://www.splatfilmfest.com/index.php/film/vivarium/

3. BACURAU

Bliżej nieokreślona przyszłość. Do Bacurau – niewielkiej wioski znajdującej się na nieurodzajnych terenach brazylijskiej prowincji – przyjeżdża Teresa, by pożegnać swoją zmarłą babcię. Kobieta szybko zauważa to, w jak ciężkiej sytuacji znajdują się mieszkańcy wioski. Zmagają się oni z biedą, brakiem dostępu do bieżącej wody i skorumpowanym politykiem. Na dodatek z czasem w telefonach znika sygnał, a ciężarówka dostarczająca wodę pitną dociera podziurawiona przez pociski. To jednak dopiero początek trudności. W wiosce zaczynają dziać się jeszcze bardziej niepokojące rzeczy. Bacurau zupełnie znika z mapy, zostaje odcięte od cywilizacji, a w okolicy pojawia się grupa podejrzanych ludzi. Kolejni mieszkańcy zaczynają ginąć, a inni myślą o ucieczce. Serca społeczności wypełnia jednak lokalny patriotyzm. Myślicie, że nie powinno się zadzierać z Teksasem? Zobaczcie, jak kończą ci, którzy zadzierają z Bacurau!

Tytułowe Bacurau wygląda początkowo jak zupełnie przeciętna wioska zmagająca się z problemami Trzeciego Świata. Jednak im dłużej przebywamy w tej spokojnej mieścinie, tym wyraźniej dociera do nas, że Bacurau zmaga się z kwestiami, które dotyczą całego współczesnego świata. Reżyserski duet miesza polityczny manifest, komedię absurdu, thriller, western oraz kino faktu. Jest tu nietuzinkowa intryga, zaskakująca przemoc i czarny humor, które tworzą mieszankę początkowo niejasną, jednak wciągającą, hipnotyzującą i zmuszającą do przemyśleń. „Bacurau” to obraz brazylijskiej społeczności opowiedziany w iście tarantinowskim stylu.

W filmie można odnaleźć liczne nawiązania i ukryte smaczki. Szkoła znajdująca się w Bacurau nosi nazwę „João Carpinteiro”, co można przetłumaczyć jako „John Carpenter”, którego wielkim fanem jest Kleber Mendonça Filho. Natomiast w jednej ze scen wymieniane imiona mieszkańców odnoszą się do prawdziwych postaci istotnych dla historii Brazylii, jak np. Marielle Franco – działaczka na rzecz praw obywatelskich zastrzelona w 2018 roku przez dwójkę byłych policjantów.

ŚWIATOWA PREMIERA: Cannes Film Festival 2019

Więcej informacji: http://www.splatfilmfest.com/index.php/film/bacurau/

4. KOSMICZNE MASZYNY

Naga kobieta przemierza neonowy kosmos w rytmie synthwave. Dwójka galaktycznych zbieraczy złomu podczas polowania na cenny wrak ląduje na pustynnej planecie. Na miejscu natrafiają na ekscentrycznych tubylców czczących maszyny. Kapłanki próbują ocalić zniszczony statek, zapewniając, że jest to żywa istota, którą można jeszcze uratować. Zbieracze nie mają jednak zamiaru z nikim negocjować, tym bardziej gdy w zasięgu ręki znajduje się tak łatwy zysk. Impas próbują przełamać klasyczną metodą pierwszego kontaktu – siłą. Podczas wywołanego zamieszania mężczyźni są świadkami niezwykłego wydarzenia. Odprawiony nad maszyną rytuał sprawia, że statek opuszcza jego dusza, przyjmując postać nagiej kobiety. Tajemnicza manifestacja unosi się nad planetą i rozpoczyna podróż przez kosmos pełen intensywnych kolorów i niezwykłych zjawisk. Zachwyceni i zaintrygowani zbieracze wyruszają w pościg za nią, by odkryć z czym tak naprawdę mają do czynienia.

„Kosmiczne maszyny” to wizualny orgazm – intensywny, oszałamiający i zapierający dech w piersiach. Raphaël Hernandez zabiera widzów w podróż po niezwykłej wizji żywego, pokręconego i przepełnionego wyrazistymi kolorami kosmosu – a wszystko to w tempie dynamicznego teledysku, podlanego ogromną dawką klasycznego retro SF i ozdobionego nieziemskim soundtrackiem. Hernandez zwyczajową kosmiczną pustkę wypełnia pokazem niezwykłej wyobraźni, udowadniając, że każdy zebrany cent przeznaczył na spełnienie swojego mokrego widowiskowego neonowego snu. Pod płaszczykiem fantastycznego science fiction reżyser przemyca całą masę symboliki, sprawiając, że film wciąga nas w ten wysokooktanowy pościg z jeszcze większą siłą.

Film jest kontynuacją teledysku „Turbo Killer” z 2016 roku. Produkcja powstała dzięki zbiórce przeprowadzonej na platformie Kickstarter.

ŚWIATOWA PREMIERA: L’Étrange Festival 2019

Więcej informacji: http://www.splatfilmfest.com/index.php/film/blood-machines/

5. W TYM SZALEŃSTWIE JEST METODA

Jason Mewes po sukcesie filmu, w którym wcielił się w niepoważnego gawędziarza-erotomana, przeżywa aktorski kryzys. Wszyscy oczekują od niego zabawnych ról i nieustannego odtwarzania postaci Jaya – uważają bowiem, że tylko do tego się nadaje. Nikt nie traktuje go poważnie, podczas gdy jemu marzy się wielki ekranowy sukces. Jego wieloletni przyjaciel Kevin Smith opowiada mu o niezwykłym poradniku metody aktorskiej, który mógłby zmienić jego życie. Jason odnajduje książkę, która „raz przeczytana, nie może zostać odprzeczytana”. Jego kariera powoli nabiera rozpędu, nastawienie ulega zmianie, a na horyzoncie pojawia się szansa udziału w oscarowej produkcji. Niespełniony aktor zrobi wszystko, żeby wykorzystać okazję. Jay kontratakuję… jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem. Rozpoczyna się seria nieporozumień, podczas której padnie niejeden trup.

Reżyserski debiut Jasona Mewsa oferuje ogromną dawkę pozytywnej energii. Niedorzeczna i absurdalna historia łączy w sobie prawdziwe postaci, filmową fikcję, kuriozalne sytuacje, wyśmiewanie stereotypów i całą masę ukłonów dla dorobku Mewsa i Smitha. „W tym szaleństwie jest metoda” to próba rozliczenia się z aktorskim dorobkiem, która bardzo często ustępuje miejsca przewrotnemu kryminałowi i zwariowanej komedii pomyłek. To produkcja, w której najlepiej bawią się sami aktorzy, a my możemy bawić się z nimi. To też jedyna okazja, aby zobaczyć Danny’ego „Maczetę” Trejo… w różowym boa.

Film Mewsa jest ostatnią produkcją, w jakiej przed śmiercią zagrał legendarny twórca komiksów Stan Lee.

ŚWIATOWA PREMIERA: FrightFest 2019

Więcej informacji: http://www.splatfilmfest.com/index.php/film/madness-in-the-method/

6. SYNCHRONIC

Denis żyje w wymęczonym i wypalonym związku z żoną, która jest całkowicie pochłonięta opieką nad nowo narodzonym dzieckiem oraz trudnym dojrzewaniem osiemnastoletniej córki. Steve jest natomiast wiecznym singlem. Obu mężczyzn łączy nie tylko ciężka praca w nowoorleańskiej karetce, ale solidna męska przyjaźń. Podczas jednej ze zmian są oni świadkami serii nietypowych i niepokojących zgonów – natrafiają na rany zadane mieczem, zwęglone zwłoki czy ukąszenia węży. Początkowo trudno dostrzec jakiekolwiek powiązanie pomiędzy denatami. Z czasem jednak okazuje się, że za niecodziennymi wydarzeniami stoi nowy tajemniczy środek zwany Synchronic. Syntetyczny narkotyk nazywany także „fake ayahuasca” powoduje odjazd tak niepowtarzalny, że wycieczki przez zakrzywioną, porąbaną i pełną halucynacji rzeczywistość mogą zakończyć się dotkliwymi obrażeniami, a nawet zgonem w „prawdziwym” życiu. Bohaterowie zostają wciągnięci w tę niepokojącą sprawę znacznie głębiej niżby sobie tego życzyli. Żona Denisa niespodziewanie znika i wszystko wskazuje, że wzięła Synchronic, a jej życie znajduje się w poważnym niebezpieczeństwie.

„Synchronic” początkowo rysuje się nam jako dramat osnuty destruktywnym wpływem niebezpiecznego narkotyku. W międzyczasie produkcja zaczyna zmierzać w kierunku szalonego i kreatywnego SF ze sporą dawką akcji oraz odrobiną lekkiego humoru. Anthony Mackie jak zawsze błyszczy na ekranie dzięki swojej charyzmie i urokowi, jednak największe uznanie niezaprzeczalnie należy się reżyserskiemu duetowi. Benson i Moorhead, którzy swoją pomysłowością zachwycali w „The Endless”, ponownie dają pokaz niezwykłej kreatywności, świeżego podejścia do gatunku oraz niesamowitej wyobraźni. Prace tej dwójki wymykają się jakimkolwiek – nawet tym fantastycznym – ramom, a rzeczywistość w ich filmach tańczy tak jak oni jej zagrają… a takie kawałki naprawdę rzadko grają w kinach.

ŚWIATOWA PREMIERA: Toronto International Film Festival 2019

Więcej informacji: http://www.splatfilmfest.com/index.php/film/synchronic/

7. MOPE

Tom i Steve poznali się na planie filmu dla dorosłych i od razu coś między nimi zaiskrzyło – nic tak bowiem nie cementuje męskiej przyjaźni, jak eksponowanie interesów i miłość do branży porno. Wkrótce mężczyzn zaczyna łączyć również wspólne marzenie. Pragną stworzyć własne studio filmowe. Tak się jednak składa, że wielka kariera nie ma zamiaru stawać przed nimi otworem. Obaj są niestety klasycznymi branżowymi „mopami” – niedoszłymi aktorami bez talentu, prezencji i odpowiedniego wyposażenia. (Przyjaciele) nie zamierzają się jednak poddać. Zrobią wszystko, żeby swoje marzenie złapać z całej siły i wycisnąć z niego co się da… tylko czy te pełne desperacji starania na pewno zakończą się radosnym finiszem?

„Mope” to pełne zaskakującego wyczucia połączenie nieprzyzwoitej komedii w rytmie porno z porażającym dramatem. Siedzący za kamerą Lucas Heyne żongluje stereotypami, niesmacznymi żartami oraz emocjonalnymi pchnięciami w samo serce. Powoli i subtelnie zmienia beztroską wizytę za kulisami niskobudżetowych filmów dla dorosłych w opowieść o desperacji, upadku i ślepym podążaniu za marzeniami. Cóż… nie każdy amerykański sen musi być mokry.

Heyne pomysłu na historię nie musiał szukać daleko. Takich popieprzonych historii nie da się po prostu zmyślić – pisze je samo życie.

ŚWIATOWA PREMIERA: Sundance Film Festival 2019

Więcej informacji: http://www.splatfilmfest.com/index.php/film/mope/

8. KWANTUM KRWI

Rok 1981. Rezerwat Indian Red Crown. Podczas połowu ryb stary mężczyzna obserwuje niecodzienne zjawisko – wypatroszone właśnie sztuki zaczynają zachowywać się jak żywe. Niedługo później w bagażniku policyjnego samochodu zastrzelony pies wyrywa się na wolność, a zatrzymany w areszcie mężczyzna traci rozum, gryzie współwięźnia i atakuje strażnika. Tak właśnie wyglądał pierwszy dzień apokalipsy zombie. Sześć miesięcy później indiańska społeczność dzielnie broni się przed nieustającą falą nieumarłych. Z nieznanych powodów są oni odporni na działanie wirusa. Chodzące trupy nie są jednak ich jedynym problemem. Bohaterowie stają przed poważnym moralnym dylematem – czy powinni udzielić schronienia nieodpornym ocalałym, ryzykując tym samym koniec ludzkości, czy może zachować ostrożność i skazać niewinnych na śmierć? Gdy powoli zaczynają planować opuszczenie obozu i poszukiwanie lepszego miejsca, sprawy poważnie wymykają się spod kontroli.

Gdy wydawać by się mogło, że na temat zombie powiedziano już wszystko, Jeff Barnaby oddaje głos postkolonialnej społeczności Ameryki Północnej. Reżyser stawia na wolne tempo, surowy klimat i ekspozycję rodzinnych relacji oraz napięć. Ponurą atmosferę z łatwością jednak przełamuje kolejnymi widowiskowymi sposobami na eksterminację nieumarłych. Sam tytuł rzuca zupełnie inne światło na historię. Termin „blood quantum” odnosi się do prawa indiańskiej krwi stosowanego w czasach kolonialnych, by określić tożsamość i ułatwić segregację amerykańskich Indian.

ŚWIATOWA PREMIERA: Toronto International Film Festival 2019

Więcej informacji: http://www.splatfilmfest.com/index.php/film/blood-quantum/

Rate this post