Własnie dzień o numerze 20 000 udostępnił nam za pośrednictwem debiutujących twórców: Jane Pollard i Iaina Forsytha, Nick Cave.
Zaczęło się od dźwięku budzika, a skończyło nocnym spacerem wzdłuż plaży.
Przez swój dzień przeprowadza nas sam artysta, odczytujący zapisaną przez siebie narrację. Pokazuje się nie tylko z tej publicznej, ale także i prywatnej strony. Jako muzyk, ale także i pisarz pochylony nad tekstem, przelewający na papier własne myśli i słowa.
Często zabiera nas też do swojego archiwum, w którym przechowywane są najróżniejsze zdjęcia, jak i pamiątki. Przedstawia nawyk chomikowania nawet najdrobniejszych przedmiotów, nie jako sentymentalną przypadłość, ale coś całkowicie normalnego i wręcz właściwego. Pokazując swoją przeszłość odkrywa siebie, kojarzonego ze starych nagrań i roli w ,,Niebie nad Berlinem”. Młodego, rozczochranego, spędzającego czas w zabałaganionym pokoju, czy skulonego na strychu wśród własnych skarbów.
Zabiera nas również na wizytę u psychiatry, na próbę i nagrywanie płyty ,,Push the sky away”, czy po prostu przed telewizor, w który wpatruje się z dziećmi. Jednak nie tylko Cave mówi tu o sobie, pojawiają się również Blixy Bargeld z The Bad Seeds, czy gwiazda pop Kylie Minogue.
W filmie w bezpośredni sposób przedstawione zostają poglądy artysty na życie, a także przemyślenia, jakie płyną z jego muzyki, tekstów, poezji oraz literatury. Fani powyższych zdecydowanie nie mogą przeoczyć także i tego dzieła, w którym Cave niewątpliwie ma swój znaczny udział.
Po sukcesie w Sundance, “20 000 dni na Ziemi” gościło już w Polsce na takich festiwalach, jak T-Mobile Nowe Horyzonty, czy Transatlantyk.
Tekst | na podstawie materiałów prasowych