Pavlo Burkatskyy – młody designer wpisany w historię polskiej motoryzacji [wywiad]

Jak wyglądała historia z reaktywacją legendarnej Syreny Sport? Skąd się pojawił pomysł na ten projekt?

Zaczęło się od tego, ze kiedyś po prostu narysowałem Syrenę Sport, tak jakbym ją widział. Rysunek pokazałem Patrykowi Mikiciukowi, którego zainteresował temat i wciągnął mnie z nim do „Faktów”. Po ich emisji Patryk zaprosił mnie do swojego autorskiego programu „Legendy PRLu” i nakręcił ze mną odcinek, podczas którego rysowałem nową wersję znanej wszystkim Syreny Sport. Po tym zdarzeniu otrzymałem telefon od osoby, która zaproponowała by zrealizować moją wersję Syreny. I tak zaczęliśmy działać. Tempo było zawrotne. W 8 dni stworzyliśmy projekt 3d tylko do wizualizacji wraz z renderami. Powstał nawet oficjalny profil Syreny Sport, który przyjął nazwę „Aquila Sport”. Aquila czyli orzeł, więc miało to nieco patriotyczny wydźwięk. Do pracy motywowało także ogromne zainteresowanie tym projektem. To tylko pokazało, że Polacy mają głód polskiej motoryzacji. Nieważne czy chodzi o nową Syrenę, nowe wersje Polonezów czy Warszawy, wzbudzają one podobne emocje. Polacy aż przebierają nogami, gdy pojawia się szansa na odnowienie blasku tych kultowych samochodów. Wszystko układało się świetnie, mieliśmy dobry pomysł, ale niestety projekt przejęła inna firma i dalszych jego losów nie znam.

Jak nauczyłeś się balansować między wszystkimi aspektami pracy designera?

Oferta pracy w HIRO

Szukamy autorów / twórców kontentu. Tematy: film, streetwear, kultura, newsy. Chcesz współtworzyć życie kulturalne twojego miasta? Dołącz do ekipy HIRO! Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej


Zawsze trzeba szukać złotego środka. Jako twórca musiałem liczyć się ze wszystkimi ograniczeniami i dostępnymi mi możliwościami. Musiałem myśleć pragmatycznie. Dzięki pracy w Arrinerze nabrałem tej świadomości i wiedzy, której uczyłem się w praktyce. Jako, że nie miałem żadnego wykształcenia w tym kierunku, a wiedza nie była mi podana na talerzu, sam musiałem się wszystkiego nauczyć. Teraz popełniam już coraz mniej błędów.

A jaki jesteś prywatnie?

W życiu prywatnym jestem obserwatorem i z wielkim zainteresowaniem przyglądam się otaczającej mnie rzeczywistości. Staram się z niej wychwytywać to co jest oryginalne, inne i może mnie zainspirować. Cenię dobry design. Lubię otaczać się ładnymi przedmiotami, bez względu na to czy są to meble czy ubrania. Zależy mi na wszystkim, co jest przyjemne dla oka i na swój sposób ciekawe. Dlatego też odpowiedni design jest tak dla mnie ważny i staram się w niego niejako „ubierać” wszystkie funkcje. Według mnie warto o to dbać w codziennym życiu, bo wtedy staje się ono po prostu przyjemniejsze. Gdy widzimy coś ładnego, wydzielają nam się endorfiny i lepiej się czujemy. A gdy lepiej się czujemy, jesteśmy szczęśliwi. A Polacy no cóż…nie są zbyt szczęśliwym społeczeństwem.

Zawsze też fascynowało mnie wszystko, co wyróżniało się w jakiś sposób. Mam słabość do zjawisk i rzeczy innych od tych, które widzimy na co dzień. Lubię się wyróżniać i iść pod prąd. Nawet gdy nie do końca jest to zrozumiałe dla mojego otoczenia. Mam dość wysublimowany gust muzyczny i cenię sobie dobry dźwięk. Na ogół słucham specyficznej muzyki. Zawdzięczam to pewnej osobie, która mnie naprowadziła i dzięki której jestem bogatszy o przesłuchanie pokaźnej liczby alternatywnych wykonawców. Nie kręci mnie muzyka pop czy konwencjonalny rock. Powtarzalność jest dla mnie przekleństwem dla artysty. To może zabrzmi dziwnie, ale lubię gdy coś mnie męczy. Tak mam właśnie z trudną muzyką, pełną niuansów i oryginalnych rozwiązań dźwiękowych, które doceni się dopiero po kolejnym przesłuchaniu i podjęciu wysiłku intelektualnego. Muzyka miała też pośredni wpływ na Arrinerę, bo bezpośrednio oddziaływała na mnie. Tak jak niektórzy twórcy muzyki szukałem i dążyłem do czegoś niecodziennego, czego zwieńczeniem jest niepowtarzalny kształt Arrinery. Bo to nie jest szablonowa, standardowa bryła. Projekt Arrinery dojrzewał i niejako stawał się.

Co oprócz muzyki inspirowało Cię przy tworzeniu designu Arrinery?

W swym projekcie chciałem zawrzeć pewne przemyślenia psychologiczne, ale też analityczne związane z myślą o przyszłości. W Arrinerze jest obecny pierwiastek kobiecy. Mianowicie tylne błotniki mają kształt bioder, a na wysokości drzwi ma ona zwężenie symbolizujące talię. Dzięki temu Arrinera jest zmysłowa. Gdy spojrzymy na nią z góry ma kształt sylwetki ludzkiej. Może właśnie dlatego spotyka się z tak dobrym przyjęciem, bo w podświadomy sposób oddziałuje na zmysły jak kobieta. Pomysł na ten design to taki złoty środek, który łączy w sobie pierwiastek kobiecy z męskim. Bo kształt bryły jest z jednej strony muskularny i silny, a z drugiej dzięki talii subtelny. To połączenie sprawia, że samochód jest wyrafinowany, a jednocześnie spełnia swoją funkcję. Jednak jeżeli miałbym wskazać konkretną ideę, która mnie zainspirowała do stworzenia takiego właśnie kształtu, byłoby trudno mi ją sprecyzować. Tak naprawdę Arrinera to efekt bardzo wielu bodźców, które do mnie docierały, a ja je w jakiś sposób przetworzyłem. Ważne dla mnie było to, by Arrinera była żywa. Dlatego też sprawia wrażenie organicznej, takiej ludzkiej, a jednocześnie ma bardzo zdrowe i dostojne proporcje.

Gdy tworzę, inspiruje mnie też kino. Ostatnio szczególnie wywarł na mnie wrażenie film Jima Jarmuscha „Tylko kochankowie przeżyją” i „Interstellar”. Zwłaszcza ten drugi, który jest próbą pokazania czegoś, czego umysł ludzki nigdy nie doświadczył i nie widział. Nie wyobrażam sobie, że jesteśmy we wszechświecie sami. To byłoby nie tylko egoistyczne, ale też zarozumiałe. Bo mam takie wrażenie, że ludzkość za bardzo koncentruje się na sobie. Wszystko tak naprawdę sprowadza się do tego, że to jest tylko życie. Chwila.

foto38

Projektując zawsze trzeba mieć jakąś koncepcję, żeby się nie zgubić. Gdy wiemy do jakiego celu chcemy zmierzać, łatwiej jest nam ten cel osiągnąć. Ważne jest też to, żeby ludzie mogli w designie czy w danej formie znaleźć coś dla siebie. Każdy projekt to taka encyklopedia pojęć, która w mniejszy lub większy sposób związana jest z moimi przeżyciami. W design wplatam rozmaite obrazy i kształty, które zakodowały się w mojej pamięci i staram się je jakoś przetworzyć i zgrabnie ze sobą połączyć. I tu przechodzimy do tego, że ja jako twórca tak naprawdę nie potrzebuję czegoś szczególnego, co będzie mnie stymulować. Po prostu w każdej chwili mogę usiąść i zacząć projektować. Wiadomo, czasem są lepsze momenty, innym razem idzie coś gorzej. Po prostu zawsze staram się mieć otwarty umysł.

Ale na pewno jest coś, co sprawia Ci szczególną przyjemność?

Dobra whisky. Lubię smakować życie, delektować się nim i tak jest właśnie w przypadku tego szlachetnego trunku. Mam tu na myśli swego rodzaju rytuał smakowania i celebrowania chwili, która sprawia że choć przez chwilę mogę poczuć się wyjątkowy. Bo mało kto tak podchodzi do tematu alkoholu. Choć nie jestem specjalistą, staram się traktować whisky z szacunkiem i bardzo podobają mi się jej aromaty. Cieszy mnie też rozwój polskich manufaktur browarniczych, bo dzięki temu wielu może się przekonać o tym, że także piwo ma w sobie pewną szlachetność. Moim ulubionym smakiem są te mocno goryczkowe i dojrzałe. Bardzo lubię Coffee Stout. To bardzo dobrze odnosi się też do projektowania. Bo chodzi o to, żeby próbować tego życia, smakować go, nauczyć się delektować momentami. Dla mnie życie to właśnie poszukiwanie takich chwil.

Jak wyglądają Twoje plany na przyszłość? Na pewno taki projekt jak Arrinera jest przepustką do rozwoju kariery?

Dzięki takim projektom mogę robić to, co lubię i cały czas się rozwijać. Na ten moment trudno mi powiedzieć, jaka będzie moja przyszłość, bo teraz priorytetem jest projekt Arrinerry w którym cały czas uczestniczę. W firmie jestem najstarszy stażem. Nie będzie nadużyciem gdy powiem, że Arrinera stała się częścią mojego życia i traktuję ją jak moje dziecko. Dlatego też chcę zaopiekować się nią do końca. Pragnę, żeby Arrinera wyglądała tak, jak ja to sobie wymarzyłem, żeby była spójna i dopracowana.

Na razie nie mam konkretnych planów. Nie mogę zaprzeczyć, że bycie designerem Arrinery otwiera mi wiele drzwi i daje szansę na nawiązanie nowej ciekawej współpracy. Ale póki co Arrinera jest dla mnie priorytetem i jest na tę chwilę najważniejsza. Na pewno swoją przyszłość będę wiązał z samochodami. Tylko i wyłącznie. Nie wyobrażam sobie innego możliwego scenariusza.

Z Pavlem Burkatskyy rozmawiała Aleksandra Wołejsza

[1] Terry Pudwell – jeden z konstruktorów samochodu B6 oraz wieloletni kierowca wyścigowy (przyp. redakcja)

5/5 - (5 votes)

Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News