„Na wixę chodzę w dresie”. Witajcie w świecie szelestu

Kobiety w kolorowych dresach kucające na podłodze

Jeszcze kilka lat temu, gdyby ktoś chciał wejść do klubu w starych dresach Adidasa, zostałby wyśmiany. Nieważne czy byłby to najpopularniejszy klub w stolicy, czy w Radomiu, który podobno nie jest miastem, a stanem umysłu. Dzisiaj okazuje się, że dresowy styl jest ponad wszystko.

Tak naprawdę ciężko jest wytłumaczyć skąd się wziął fenomen oldschoolowych ciuchów i dlaczego tak nagle wróciły do łask. Najlepszą odpowiedzią wydaje się stwierdzenie, że moda znowu zatacza krąg i wskakujemy w stare ubrania, żeby wyróżnić się na tle innych osób. Nastąpił wielki powrót stylu rodem z lat 90. i o ile jest on bardzo widoczny na ulicy, to skąd pomysł, aby ubierać się tak do klubu? Niedawno dresowy styl był wyłącznie tematem przewodnim imprez określanych jako faszyn from raszyn, a dzisiaj kluby są wypełnione po brzegi osobami w ortalionowych spodniach i szeleszczących wiatrówkach.

Tłum ludzi w klubie ubranych w oldschoolowe dresy

Oferta pracy w HIRO

Szukamy autorów / twórców kontentu. Tematy: film, streetwear, kultura, newsy. Chcesz współtworzyć życie kulturalne twojego miasta? Dołącz do ekipy HIRO! Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej


Co łączy Polskę i Rosję? Oprócz wspólnej granicy i bezgranicznej miłości do wódki wydaje się, że niewiele. A jednak, to właśnie w Warszawie i Moskwie odbywają się gabberowe imprezy, gdzie w tempie 180 BPM bawią się osoby, które wyglądają jakby urwały się z końcówki ubiegłego wieku. Mają na sobie stare kurtki Adidasa i Nike’a – za duże o dwa rozmiary i na tyle intensywnie kolorowe, że można dostać oczopląsu. Prawdopodobnie znalazły je w stercie ciuchów po rodzicach albo kupiły w lumpeksie za 10 zł, bo kto chciałby dzisiaj ubierać się w ten sposób? Dół wygląda bardzo podobnie albo zwyczajnie. Na nogach modele butów, w których do niedawna śmigały po ulicach tylko podejrzanie osobniki, najczęściej ogolone na łyso. Śmiało spod nogawek wystają skarpetki w kolorze czystej bieli, a czasami na oczach pojawiają się okulary szybkości, co by światła nie oślepiały.

Mężczyźni w dresowych ubraniach udzielający wywiadu

Na imprezy Skotoboinya w Moskwie potrafi przyjść nawet ponad 500 osób. Co ciekawe, nie są to przeciętni nastolatkowie. To osoby, które dresowy styl łączą z najnowszymi trendami i wiedzą jak się ubrać, żeby nawet w starym ortalionie wyglądać nadal modnie. Do swoich outfitów z lat 80. i 90. dołączają t-shirty światowych marek takich jak Palace i Supreme, a buty, z pozoru wyglądające jak zwykłe adidasy, kosztują tyle co iPod Nano, a czasami nawet i więcej.

Grupa dziewczyn siedzących na murku w oldschoolowych dresach

Nikt nie znalazł się tutaj przez przypadek. Nikt nie traktuje tej imprezy jak zwykłego wyjścia do klubu. To nie żaden piątek w Remoncie czy Hybrydach, tylko wydarzenie, którego wszyscy wyczekują. Plotki głoszą, że w pobliskich lumpeksach nie znajdziesz ani jednego starego dresu. Na warszawskim podwórku nie trzeba długo szukać podobnych imprez. W stolicy góruje Wixapol. Przeciętny zjadacz chleba załamałby się gdyby trafił na tego rodzaju imprezę. Bo jak się bawić do muzyki, przy której ledwo co nadążasz przebierać nogami, nie wyrabiasz ze skakaniem, brak ci już tchu, a po minucie leje się z ciebie pot? Wydaje się to niewykonalne, ale uwierz, da się.

Śpiąca para, ubrana w dresy z lat 80. i 90.

Skotoboinya i jej stołeczny brat to połączenie lat dziewięćdziesiątych, rave’owych imprez
i wschodniego stylu. To trochę tęsknota za tym co było, ale też znudzenie tym co jest. I choć śmiało można wątpić w trzeźwość uczestników i ich stronienie od wszelkiego rodzaju używek, tak po nich samych widać, że tego rodzaju wydarzenia to strzał w dziesiątkę. Wystarczy tylko przejść się i samemu zobaczyć.

Niektórych może dziwić fenomen tego rodzaju imprez i sama idea pojawienia się w dresie w klubie, ale nie ma co ukrywać, że staje się to powoli elementem klubowego krajobrazu. Dres z ulicy wchodzi na salony, a wszyscy starają się skompletować jak najlepszy outfit z wykorzystaniem swoosha i trzech pasków. Szeleszczące wiatrówki przestały być symbolem obciachu, a stały się wyznacznikiem oryginalności. Dlaczego tego typu imprezy są mile widziane? Bo tak jest wygodnie i ciekawie, a skoro chcemy powrócić do przeszłości, chociaż na kilka godzin, to zróbmy to jak najlepiej potrafimy. Pójść na imprezę w dresie? Może to i kogoś jeszcze dzisiaj dziwi, ale co z tego. W końcu dres spoko jest.

5/5 - (7 votes)

Lubisz nas? Obserwuj HIRO na Google News